Dni mijały i w końcu Twój humor uległ polepszeniu. Niby
nie wróciłaś do Zbyszka, ale cieszyły Cię wszystkie te drobne rzeczy, który
miały miejsce do tej pory. Atakujący zachowywał się względem Ciebie tak, jak
wtedy gdy Go poznałaś. Rozmawiał z Tobą normalnie, jak każdy inny. Żartował,
uśmiechał się. Na pozór nie było widać, że kiedyś Was coś łączyło. Byliście zwykłymi
znajomymi. Bałaś się, że w końcu przestanie Cię to cieszyć i znowu wszystko
zniszczysz, chcąc czegoś więcej. Znowu będziesz zdołowana, a Twój uśmiech nie
będzie prawdziwy. Wolałaś jednak nie martwić się na zapas i cieszyć chwilą.
Pakujesz swoje rzeczy, ponieważ Twój dzień pracy na dziś
się skończył. Ktoś jednak zapukał do Twoich drzwi. Powiedziałaś ‘’Proszę’’ i w
Twoim gabinecie stanął Zbyszek. Miał skwaszoną minę, więc wiedziałaś już, że
coś się stało.
- Zibi? –
spytałaś.
- Chyba trochę
przesadziłem z siłownią – mruknął. – Noga mnie tak napieprza, że zwariuję.
- Chyba naciągnąłeś
mięsień – powiedziałaś, oglądając Jego nogę. – Ja Ci w tym niewiele pomogę.
Musisz iść do Wojtka. Da Ci ibuprofen i pewnie zaleci gorące i zimne okłady.
Tydzień bez treningów gwarantowany.
Zaklął cicho pod nosem. Zawsze starał się w towarzystwie
kobiet nie nadużywać niecenzuralnych słów. Imponowało Ci to od samego początku,
bo niewielu takich było.
- Na pewno nie da
się szybciej? – spytał z nadzieją w oczach, a Ty ze smutkiem pokręciłaś głową.
- Niestety.
- No trudno –westchnął.–
I tak dzięki.
- Zibi –
zatrzymałaś Go, gdy już miał wychodzić. Odwrócił się i spojrzał na Ciebie
zaciekawiony. – Gdybyś potrzebował jakiejś pomocy, to dzwoń. Pewnie dostaniesz
zakaz przemęczania się przez ten tydzień.
- Jasne –
uśmiechnął się.
Wyszedł, a Ciebie znowu ogarnęło takie dziwne uczucie.
Czułaś taką swego rodzaju satysfakcję, że powoli sama się przełamujesz i chcesz
zrobić jakiś krok naprzód. Chcesz ponownie odbudować Jego zaufanie i chcesz
żeby na nowo Cię pokochał. Wierzyłaś, że może się to udać.
Chwilę po wyjściu atakującego rozdzwoniła się Twoja
komórka. Na ekranie pojawiło się imię Twojego byłego narzeczonego. Odebrałaś
zatem połączenie.
- Cześć, Jacek –
uśmiechnęłaś się.
- Hej – przywitał się. – Wyjdź przed halę, Majka.
- Co? Jak to przed
halę?
- Normalnie. Czekam tu i mam ważną sprawę.
Tak po prostu się rozłączył, a Ty miałaś mętlik w głowie.
Zdziwiło Cię, że Jacek przyjechał do Bełchatowa. W dodatku ciekawiła Cię ta
jego ważna sprawa. Szybko ubrałaś kurtkę i opuściłaś pomieszczenie. Na parkingu
zauważyłaś znajomą postać. Podeszłaś do chłopaka.
- Co Cię tutaj
sprowadza? – zaczęłaś z uśmiechem.
- Mam taką sprawę
i nie chciałem tego załatwiać przez telefon, czy pocztę – powiedział.
- Zatem zamieniam
się w słuch.
- Widzisz, bo
postanowiliśmy z Moniką wziąć ślub i chcemy Cię na niego zaprosić.
Stałaś przez chwilę w osłupieniu, lecz po chwili mocno go
przytuliłaś. Biedak, aż prawie się przewrócił. Zaśmialiście się oboje.
- Gratuluję – uśmiechnęłaś
się szeroko. Wręczył Ci białą kopertę, z której od razu wyciągnęłaś
zaproszenie. Zaczęłaś czytać. – Za miesiąc? Szybko.
- Wiesz, rodzice
naciskali – westchnął. – Monia ma bardzo religijnych rodziców i kiedy okazało
się, że jest w ciąży, to sami zaczęli wszystko organizować.
- Ale nie robisz
tego z przymusu, prawda? – spojrzałaś na niego podejrzliwie. Pokręcił przecząco
głową.
- Ależ skąd –
odparł. – Bardzo Ją kocham i cieszę się, że będę ojcem.
- W takim razie
podwójne gratulacje – zaśmiałam się. – Kto by pomyślał, że tak to się ułoży.
- A co tam u Ciebie?
- Jak zwykle.
Jakoś leci – wzruszyłaś ramionami.
- A sprawy
sercowe?
Tutaj zamilkłaś. Od razu zauważył, że coś jest nie tak.
- Ej, Majuś, co
się dzieje? Nadal nie rozmawiałaś z tym siatkarzem?
- Rozmawiałam, ale
to nie jest takie proste. Oszukałam Go i nie dziwię się, że od razu nie wziął
mnie w ramiona. Na razie jesteśmy na etapie znajomych. Znowu.
- Mam nadzieje, że
Tobie też się ułoży – przytulił Cię i cmoknął w czubek głowy. – Niestety muszę
lecieć, bo jestem tu przejazdem i wieczorem muszę być w Krakowie.
- Jasne, rozumiem.
Jeszcze raz gratulacje i dziękuję za zaproszenie.
- Przyjdziesz? –
spojrzał Ci w oczy.
- Przyjdę.
- Weź Go. Chcę Go
poznać – uśmiechnął się lekko.
- Nie wiem, czy
się zgodzi - skrzywiłaś się.
- Jakoś Go
przekonasz – puścił ci oczko. – Trzymaj się, Majka.
- Ty też. Pozdrów
Monikę.
Pożegnaliście się i Jacek wsiadł do swojej Toyoty.
Pomachałaś mu, gdy odjeżdżał. Skierowałaś się do wejścia, bo musiałaś jeszcze
zabrać swoje rzeczy z gabinetu. Zdziwił Cię widok Zbyszka, który stał na
schodach. Miał zaciśnięte pięści i nie za ciekawą minę. Pomyślałaś, że musiał Was
widzieć i źle sobie wszystko zinterpretował. Chciałaś to wyjaśnić, więc szybko
do Niego podeszłaś.
- Zbyszek –
zaczęłaś, ale ci przerwał.
- To ten Twój
były, tak? – zapytał oschle.
- Tak, to Jacek,
ale to naprawdę nie jest tak..
- Daruj sobie –
warknął. – Znowu mnie oszukałaś.
- Nie, Zibi, daj
mi to wyjaśnić. Źle to zinterpretowałeś – prosiłaś.
- Nie musisz mi
niczego wyjaśniać. Przecież jesteśmy tylko znajomymi.
Ostatnie zdanie powiedział bardzo stanowczo. Nie dał Ci
już nic powiedzieć, tylko szybkim krokiem udał się do swojego auta. Widziałaś,
że bolała Go ta noga od szybkiego chodu, ale On nawet nie myślał, żeby zwolnić.
Wołałaś Go jeszcze, ale nie słuchał. Po policzku spłynęła Ci łza… Znowu wszystko zniszczone...
___________________
Wiem, ze mdłe, ale te początkowe rozdziały pisałam 2 lata temu i sądzę, że te co teraz piszę są dużo lepsze, więc trochę cierpliwości i z góry za nią dziękuję <3
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Zbyszek mógł dać szanse wszystko powiedzieć Majce, ale musiał unieść się honorem
OdpowiedzUsuńNoo kurdee czo ten Zbyszek ? Ale tez i z drugiej strony trochę Go rozumiem . Jak zawsze fajnyy rozdział ^^ Zapraszam do mnie , gdyż pojawił się nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPoozdrawiam :* :* :*
U mnie już III :)
UsuńElo, elo! Wpadłam tylko powiedzieć, iż Cię wielbię za to, że jako jedyna widzisz Laurę taką jaką ja ją stworzyłam, taką jaka jest naprawdę. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy!
OdpowiedzUsuńJutro wpadnę z komentarzami, besoski <3
Widać, że między Jackiem a Mają pozostała prawdziwa przyjaźń. Aż trudno w to uwierzyć, ale z drugiej strony oni oboje znaleźli swoje szczęście i nie zranili siebie nawzajem, więc w sumie dlaczego mieliby się kłócić? Zbyszek zareagował trochę zbyt impulsywnie, ale rozumiem go. On został zraniony, wciąż kocha Maję, więc ten widok na pewno zinterpretował na swoją niekorzyść. Ciekawe kiedy się przełamie i pozwoli Majce wszystko wyjaśnić!
UsuńZazdrosny Zbyszek to na pewno dobry i dający iskierkę nadziei znak, ale Zbyszek bezmyślny - już nie. Łatwo jest dorabiać sobie własne ideologie, nie mając pojęcia, co tak naprawdę się wydarzyło. Można powiedzieć, że wraz z Mają znów wrócili do punktu wyjścia, bo po tym, co Bartman zobaczył i sobie dopowiedział, z pewnością nie będzie im łatwo kontynuować neutralnej, choć koleżeńskiej relacji.
OdpowiedzUsuńCieszy, ale jednocześnie zaskakuje to, że pomimo rozstania Jacek i Maja nadal dobrze się ze sobą dogadują. Niewiele ludzi, których kiedyś łączyło uczucie potrafi się na to zdobyć, zwłaszcza że Maja zdradziła swojego narzeczonego, więc teoretycznie nie powinien chcieć utrzymywać z nią kontaktów.
Pozdrawiam :*
Nie przepadam za Zbyszkiem,ale może choć troszkę mnie do niego przekonasz . :)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :)
Zapraszam na nowość na http://zgubione-slowa.blogspot.com/ :)
Uwielbiam "A drop in the ocean"♥♥♥♥♥♥
UsuńNie spodziewałam się, że pomiędzy Majką a Jackiem są takie dobre realcje a tu prosze, Zbysiu, no cóż, mogł ją wysłuchać.
OdpowiedzUsuńWiem, że gówno nie komentarz, ale nie mm juz siły, ale chciałam dać znać że przeczytałam.
Pozdrawiam ;*
Ej Zbychu noooo ! A ten czemu tak się do niej przymilał i przytulał i pocałował w czoło ! Przez to Zibi za dużo sobie pomyślał i teraz lipa :/
OdpowiedzUsuńDooma :).