piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 3

Dni mijały i w końcu Twój humor uległ polepszeniu. Niby nie wróciłaś do Zbyszka, ale cieszyły Cię wszystkie te drobne rzeczy, który miały miejsce do tej pory. Atakujący zachowywał się względem Ciebie tak, jak wtedy gdy Go poznałaś. Rozmawiał z Tobą normalnie, jak każdy inny. Żartował, uśmiechał się. Na pozór nie było widać, że kiedyś Was coś łączyło. Byliście zwykłymi znajomymi. Bałaś się, że w końcu przestanie Cię to cieszyć i znowu wszystko zniszczysz, chcąc czegoś więcej. Znowu będziesz zdołowana, a Twój uśmiech nie będzie prawdziwy. Wolałaś jednak nie martwić się na zapas i cieszyć chwilą.
Pakujesz swoje rzeczy, ponieważ Twój dzień pracy na dziś się skończył. Ktoś jednak zapukał do Twoich drzwi. Powiedziałaś ‘’Proszę’’ i w Twoim gabinecie stanął Zbyszek. Miał skwaszoną minę, więc wiedziałaś już, że coś się stało.
 - Zibi? – spytałaś.
 - Chyba trochę przesadziłem z siłownią – mruknął. – Noga mnie tak napieprza, że zwariuję.
 - Chyba naciągnąłeś mięsień – powiedziałaś, oglądając Jego nogę. – Ja Ci w tym niewiele pomogę. Musisz iść do Wojtka. Da Ci ibuprofen i pewnie zaleci gorące i zimne okłady. Tydzień bez treningów gwarantowany.
Zaklął cicho pod nosem. Zawsze starał się w towarzystwie kobiet nie nadużywać niecenzuralnych słów. Imponowało Ci to od samego początku, bo niewielu takich było.
 - Na pewno nie da się szybciej? – spytał z nadzieją w oczach, a Ty ze smutkiem pokręciłaś głową.
 - Niestety.
 - No trudno –westchnął.– I tak dzięki.
 - Zibi – zatrzymałaś Go, gdy już miał wychodzić. Odwrócił się i spojrzał na Ciebie zaciekawiony. – Gdybyś potrzebował jakiejś pomocy, to dzwoń. Pewnie dostaniesz zakaz przemęczania się przez ten tydzień.
 - Jasne – uśmiechnął się.
Wyszedł, a Ciebie znowu ogarnęło takie dziwne uczucie. Czułaś taką swego rodzaju satysfakcję, że powoli sama się przełamujesz i chcesz zrobić jakiś krok naprzód. Chcesz ponownie odbudować Jego zaufanie i chcesz żeby na nowo Cię pokochał. Wierzyłaś, że może się to udać.
Chwilę po wyjściu atakującego rozdzwoniła się Twoja komórka. Na ekranie pojawiło się imię Twojego byłego narzeczonego. Odebrałaś zatem połączenie.
 - Cześć, Jacek – uśmiechnęłaś się.
 - Hej – przywitał się. – Wyjdź przed halę, Majka.
 - Co? Jak to przed halę?
 - Normalnie. Czekam tu i mam ważną sprawę.
Tak po prostu się rozłączył, a Ty miałaś mętlik w głowie. Zdziwiło Cię, że Jacek przyjechał do Bełchatowa. W dodatku ciekawiła Cię ta jego ważna sprawa. Szybko ubrałaś kurtkę i opuściłaś pomieszczenie. Na parkingu zauważyłaś znajomą postać. Podeszłaś do chłopaka.
 - Co Cię tutaj sprowadza? – zaczęłaś z uśmiechem.
 - Mam taką sprawę i nie chciałem tego załatwiać przez telefon, czy pocztę – powiedział.
 - Zatem zamieniam się w słuch.
 - Widzisz, bo postanowiliśmy z Moniką wziąć ślub i chcemy Cię na niego zaprosić.
Stałaś przez chwilę w osłupieniu, lecz po chwili mocno go przytuliłaś. Biedak, aż prawie się przewrócił. Zaśmialiście się oboje. 
 - Gratuluję – uśmiechnęłaś się szeroko. Wręczył Ci białą kopertę, z której od razu wyciągnęłaś zaproszenie. Zaczęłaś czytać. – Za miesiąc? Szybko.
 - Wiesz, rodzice naciskali – westchnął. – Monia ma bardzo religijnych rodziców i kiedy okazało się, że jest w ciąży, to sami zaczęli wszystko organizować.
 - Ale nie robisz tego z przymusu, prawda? – spojrzałaś na niego podejrzliwie. Pokręcił przecząco głową.
 - Ależ skąd – odparł. – Bardzo Ją kocham i cieszę się, że będę ojcem.
 - W takim razie podwójne gratulacje – zaśmiałam się. – Kto by pomyślał, że tak to się ułoży.
 - A co tam u Ciebie?
 - Jak zwykle. Jakoś leci – wzruszyłaś ramionami.
 - A sprawy sercowe?
Tutaj zamilkłaś. Od razu zauważył, że coś jest nie tak.
 - Ej, Majuś, co się dzieje? Nadal nie rozmawiałaś z tym siatkarzem?
 - Rozmawiałam, ale to nie jest takie proste. Oszukałam Go i nie dziwię się, że od razu nie wziął mnie w ramiona. Na razie jesteśmy na etapie znajomych. Znowu.
 - Mam nadzieje, że Tobie też się ułoży – przytulił Cię i cmoknął w czubek głowy. – Niestety muszę lecieć, bo jestem tu przejazdem i wieczorem muszę być w Krakowie.
 - Jasne, rozumiem. Jeszcze raz gratulacje i dziękuję za zaproszenie.
 - Przyjdziesz? – spojrzał Ci w oczy.
 - Przyjdę.
 - Weź Go. Chcę Go poznać – uśmiechnął się lekko.
 - Nie wiem, czy się zgodzi - skrzywiłaś się.
 - Jakoś Go przekonasz – puścił ci oczko. – Trzymaj się, Majka.
 - Ty też. Pozdrów Monikę.
Pożegnaliście się i Jacek wsiadł do swojej Toyoty. Pomachałaś mu, gdy odjeżdżał. Skierowałaś się do wejścia, bo musiałaś jeszcze zabrać swoje rzeczy z gabinetu. Zdziwił Cię widok Zbyszka, który stał na schodach. Miał zaciśnięte pięści i nie za ciekawą minę. Pomyślałaś, że musiał Was widzieć i źle sobie wszystko zinterpretował. Chciałaś to wyjaśnić, więc szybko do Niego podeszłaś.
 - Zbyszek – zaczęłaś, ale ci przerwał.
 - To ten Twój były, tak? – zapytał oschle.
 - Tak, to Jacek, ale to naprawdę nie jest tak..
 - Daruj sobie – warknął. – Znowu mnie oszukałaś.
 - Nie, Zibi, daj mi to wyjaśnić. Źle to zinterpretowałeś – prosiłaś.
 - Nie musisz mi niczego wyjaśniać. Przecież jesteśmy tylko znajomymi.

Ostatnie zdanie powiedział bardzo stanowczo. Nie dał Ci już nic powiedzieć, tylko szybkim krokiem udał się do swojego auta. Widziałaś, że bolała Go ta noga od szybkiego chodu, ale On nawet nie myślał, żeby zwolnić. Wołałaś Go jeszcze, ale nie słuchał. Po policzku spłynęła Ci łza… Znowu wszystko zniszczone...


___________________


Wiem, ze mdłe, ale te początkowe rozdziały pisałam 2 lata temu i sądzę, że te co teraz piszę są dużo lepsze, więc trochę cierpliwości i z góry za nią dziękuję <3
Pozdrawiam ;*

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

10 komentarzy:

  1. Zbyszek mógł dać szanse wszystko powiedzieć Majce, ale musiał unieść się honorem

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo kurdee czo ten Zbyszek ? Ale tez i z drugiej strony trochę Go rozumiem . Jak zawsze fajnyy rozdział ^^ Zapraszam do mnie , gdyż pojawił się nowy rozdział ;)
    Poozdrawiam :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Elo, elo! Wpadłam tylko powiedzieć, iż Cię wielbię za to, że jako jedyna widzisz Laurę taką jaką ja ją stworzyłam, taką jaka jest naprawdę. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy!
    Jutro wpadnę z komentarzami, besoski <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać, że między Jackiem a Mają pozostała prawdziwa przyjaźń. Aż trudno w to uwierzyć, ale z drugiej strony oni oboje znaleźli swoje szczęście i nie zranili siebie nawzajem, więc w sumie dlaczego mieliby się kłócić? Zbyszek zareagował trochę zbyt impulsywnie, ale rozumiem go. On został zraniony, wciąż kocha Maję, więc ten widok na pewno zinterpretował na swoją niekorzyść. Ciekawe kiedy się przełamie i pozwoli Majce wszystko wyjaśnić!

      Usuń
  4. Zazdrosny Zbyszek to na pewno dobry i dający iskierkę nadziei znak, ale Zbyszek bezmyślny - już nie. Łatwo jest dorabiać sobie własne ideologie, nie mając pojęcia, co tak naprawdę się wydarzyło. Można powiedzieć, że wraz z Mają znów wrócili do punktu wyjścia, bo po tym, co Bartman zobaczył i sobie dopowiedział, z pewnością nie będzie im łatwo kontynuować neutralnej, choć koleżeńskiej relacji.
    Cieszy, ale jednocześnie zaskakuje to, że pomimo rozstania Jacek i Maja nadal dobrze się ze sobą dogadują. Niewiele ludzi, których kiedyś łączyło uczucie potrafi się na to zdobyć, zwłaszcza że Maja zdradziła swojego narzeczonego, więc teoretycznie nie powinien chcieć utrzymywać z nią kontaktów.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przepadam za Zbyszkiem,ale może choć troszkę mnie do niego przekonasz . :)
    Czekam na więcej :)
    Zapraszam na nowość na http://zgubione-slowa.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam "A drop in the ocean"♥♥♥♥♥♥

      Usuń
  6. Nie spodziewałam się, że pomiędzy Majką a Jackiem są takie dobre realcje a tu prosze, Zbysiu, no cóż, mogł ją wysłuchać.
    Wiem, że gówno nie komentarz, ale nie mm juz siły, ale chciałam dać znać że przeczytałam.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej Zbychu noooo ! A ten czemu tak się do niej przymilał i przytulał i pocałował w czoło ! Przez to Zibi za dużo sobie pomyślał i teraz lipa :/
    Dooma :).

    OdpowiedzUsuń