Te kilka ulic, które dzieliło bełchatowską Energię z
mieszkaniem atakującego pokonałaś bardzo wolno. Kierowcy jadący za Tobą musieli
być wściekli, bo nie mieli zbyt wielu okazji, aby Cię wyprzedzić, a Ty wlekłaś
się tak, jakbyś bała się poruszać tym pojazdem. Bałaś się, to fakt, ale czego
innego. Dojechanie na miejsce było nieuniknione. Westchnęłaś głęboko i wzięłaś
z siedzenia obok dużą torbę. Zamknęłaś dokładnie wszystkie zamki odpowiednim
przyciskiem na kluczyku. Schowałaś go do torebki i powoli skierowałaś się do
odpowiedniej klatki. Akurat ktoś wychodził, więc weszłaś do bloku bez użycia
domofonu. Siatkarz mieszkał na pierwszym piętrze, więc nie miałaś do pokonania
zbyt wielu schodów. Gdy stanęłaś pod odpowiednimi drzwiami, to poczułaś, jak
zestresowana jesteś i jak bardzo się boisz tej konfrontacji. Niepewnie, przełykając głośno ślinę,
nacisnęłaś dzwonek do drzwi. Po dłuższej chwili usłyszałaś dźwięk
przekręcającego się zamka w drzwiach. Z powodu kontuzji rozumiałaś, że
Zbyszkowi trochę zajęło dojście do drzwi. Otworzył je na oścież.
- Hej, wejdź – uśmiechnął
się lekko, wpuszczając Cię do środka. Przywitałaś się. Byłaś zdziwiona Jego
zachowaniem. Spodziewałaś się raczej ust ułożonych w prostą kreskę i lodowatego
spojrzenia, które gdyby tylko umiało, to by Cię zabiło.
Bartman pomógł Ci ściągnąć kurtkę, a następnie zaprosił
do salonu.
- Napijesz się
czegoś? – zapytał. Pokręciłaś przecząco głową.
- Nie, dziękuję –
odparłaś. – Tutaj masz maść od Wojtka.
Podałaś Mu odpowiednią tubkę, wcześniej wyjmując ją z
torby. Podziękował Ci i odłożył ją na komodę.
- Gdzie mogę
rozłożyć matę? – spytałaś.
- Gdzie tylko
chcesz i gdzie Ci będzie wygodniej – odparł. Skinęłaś więc głową i
przykucnęłaś. Nie miałaś tutaj swojej kozetki, a kanapa nie nadawała się do
rozłożenia na niej maty. Pozostała Ci zatem podłoga. Po chwili wszystko było
gotowe, więc poprosiłaś Bartmana żeby się wygodnie na niej położył. Czułaś
nieco gęstą atmosferę, która między wami panowała. I tak było lepiej, niż
myślałaś, że będzie. Nałożyłaś specjalny żel i rozpoczęłaś masaż kontuzjowanej
nogi.
- Powiedz jak
będzie bolało – poleciła, przystępując do swojej pracy. Przytaknąłeś i w
milczeniu przypatrywałeś się, jak w skupieniu wykonuje swoje obowiązki. Miała
fach w ręku, bo zawsze masaż, jak i inne zabiegi wykonywała bardzo precyzyjnie.
Nadawała się do tej roboty jak mało kto, więc nic dziwnego, że docenili Ją w
Skrze. Kiedy była taka zajęta i skupiona nie zauważyła nawet jak się Jej
dokładnie przyglądasz. Zauważyłeś, że ma podkrążone i chyba lekko opuchnięte
oczy. Nie miałeś pewności, bo miała mocniejszy, niż zwykle makijaż. Bałeś się,
że w nocy płakała przez Ciebie, a podkładem, pudrem czy innymi kosmetykami
chciała to ukryć przed światem. Jako, że już zapewne była kilka godzin na
nogach, to makijaż zaczął schodzić i tylko dlatego to zauważyłeś. Mogłeś
spokojnie Ją obserwować, kiedy Jej delikatne dłonie przez kilkanaście minut
zajmowały się Twoją nogą. Nie miała pojęcia jak działa na Ciebie Jej dotyk. Nic
się nie zmieniło przez ten czas kiedy nie mieliście kontaktu. Nadal Ją kochałeś.
Dla Ciebie była najpiękniejsza na świecie. Nie ukrywałeś przed sobą, że jest
dla Ciebie wciąż ważna, jednak wciąż trzymałeś dystans. W dodatku bardzo
ciekawiło Cię, co było powodem wczorajszej wizyty Jej byłego narzeczonego.
Czekałeś więc na odpowiedni moment żeby móc Ją zapytać i przeprosić za swoje
zachowanie.
- Na dziś koniec.
Jak teraz ta noga? – zapytała, wyprostowując się.
- Dużo lepiej.
Świetna jesteś – przyznałeś szczerze, powoli podnosząc się do pozycji
siedzącej.
- Wykonuję po
prostu to, co do mnie należy – wzruszyła ramionami. Zaczęła sprzątać swoje
rzeczy, więc Jej pomogłeś. – Będę się zbierać. Wpadnę za 2 dni na kolejny
masaż, a gdyby coś się działo to daj znać od razu.
- Jasne. Majka,
czekaj chwilę – chwyciłeś Ją za rękę, gdy chciała wstać. Spojrzała na Ciebie
zdziwiona i chyba trochę nawet przestraszona. No pięknie, Bartman, Ona się Ciebie boi – przemknęło Ci przez myśl.
– Chciałem Cię przeprosić za wczoraj. Poniosło mnie. Nie powinienem tak na Ciebie
naskoczyć.
- Nie dziwię Ci
się, bo przecież za bardzo nadużyłam Twojego zaufania – westchnęła, spuszczając
wzrok. – Mam kontakt z Jackiem. Przepraszam, że Ci o tym nie powiedziałam.
Wczoraj był przejazdem, bo chciał mi coś dać.
- Co takiego? –
zapytałeś, zamiast ugryźć się w język. – Wybacz, chyba jestem zbyt ciekawski.
- Nic nie szkodzi
– uśmiechnęła się lekko. – Dał mi zaproszenie na swój ślub.
Zaskoczyła Cię. I to bardzo. Jej były miał się ożenić i
jeszcze Ją zapraszał na ślub?
- Pójdziesz?
- Utrzymujemy
przyjazne stosunki, więc nie chcę jemu i Monice robić przykrości – wyjaśniła. –
Cieszę się, że układa sobie życie. Jest mu teraz dużo lepiej, niż ze mną.
- Trochę szybko mu
poszło – mruknąłeś. Zdziwiło Cię, że ten facet tak szybko pozbierał się po
rozstaniu z tak fantastyczną dziewczyną, jaką bez wątpienia była Maja.
- Właściwie to on
jest z Moniką odkąd wyjechałam na staż do Rzeszowa. Wtedy oboje nie byliśmy ze
sobą szczerzy, dlatego rozstaliśmy się pokojowo, że tak to ujmę i teraz
utrzymujemy kontakt.
- Czyli po powrocie
z Rzeszowa wspólnie podjęliście decyzję o rozstaniu? – spytałeś niepewnie. W
głowie zaczęła Ci się rodzić hipoteza, że gdyby nie to, że ten Jacek poznał
jakąś inną laskę, to Majka chciałaby do niego wrócić.
- To ja zaczęłam
ten temat. Bałam się jego reakcji, ale on
mnie wtedy zaskoczył, bo powiedział, że się cieszy, bo też chciał mi
powiedzieć to samo. Nawet nie wiesz jaki kamień mi spadł wtedy z serca –
pokręciła głową. – On sobie ułożył życie z Moniką, a ja wyjechałam tutaj i
dostałam propozycję ze Skry. A teraz mam to zaproszenie na ślub i chyba pójdę
tylko do kościoła.
- Czemu? Wesela to
zawsze fajne imprezy.
- Głupio mi tam
będzie tak samej. Poza tym jego rodzina mnie zna doskonale i jeszcze jakieś
głupie plotki mogą się stworzyć, a to ma być dzień Jacka i Moniki i nie chcę im
go psuć.
- Ale głupio gadasz
– pokręciłeś głową. – Skoro Cię zaprosili to znaczy, że chcą żebyś była. I nie
musisz iść sama, bo nikt Ci nie zabrania kogoś zaprosić.
- Właściwie to tak
sobie myślałam – zaczęła się bawić palcami i wpatrywać się w swoje paznokcie u
rąk. Uniosłem zaciekawiony jedną brew. – Chciałam Ciebie zaprosić, ale wczoraj
się tak wkurzyłeś, że pewnie nie chcesz ze mną pójść.
- Chętnie pójdę –
odparłeś natychmiast z uśmiechem na twarzy. Spojrzała na Ciebie zaskoczona. W
sumie sam też byłeś zdziwiony swoją reakcją. Jeszcze wczoraj byłeś na Nią
wściekły. Wystarczyła szczera rozmowa
żebyś zgodził się towarzyszyć Jej na weselu byłego narzeczonego. Czyż to nie
brzmi dziwnie?
- Naprawdę? –
spytała, będąc w szoku. Kiwnąłeś głową.
- No jasne. Skoro
nie chcesz robić im przykrości to powinnaś iść, a ja Ci chętnie potowarzyszę.
Kiedy to wesele?
- Za miesiąc –
odparła. – Dziękuję Ci. Nawet nie wiesz jak się cieszę!
Uśmiechnąłeś się, widząc, że wreszcie pierwszy raz od
wejścia się szczerze uśmiechała. Widziałeś w Jej oczach, że była szczęśliwa i
sam dzięki temu poczułeś się lepiej. Od wczoraj dręczyły Cię wyrzuty sumienia,
bo w sumie Majka nie zrobiła nic złego. Gdyby się pocałowali, to miałbyś znak,
że jest z Tobą nieszczera. Widziałeś natomiast, że Ją ta sprawa gryzła. Gdy
zobaczyłeś Ją w drzwiach, to wyglądała na bardzo zestresowaną. Kiedyś tak
między wami nie było i jedna sprzeczka nie sprawiała, że od razu się Ciebie
bała. Musiałeś poprawić wasze kontakty. Zaczynałeś coraz bardziej chcieć Maję
znów tylko dla siebie. Wiedziałeś jednak, że zanim się przełamiesz i ponownie Jej
zaufasz minie sporo czasu. Musiałeś mieć 100% pewności, że jest z Tobą już
całkowicie szczera i wciąż Jej zależy. To wesele było idealnym sposobem na
zdobycie niektórych takich dowodów. W końcu żenić miał się Jej były.
Tak trochę zmienię temat, bo nie wiem czy tylko mnie dziwi brak powołania do kadry dla Damiana Wojtaszka? Świetnie spisał się w Berlinie i razem z Zatorskim dobrze się dopełniają, więc sądziłam, że to będzie para libero na najbliższy sezon, a tu Antiga zaskoczył... nie ukrywam, przykro mi się zrobiło, bo osobiście sądzę, że Wojtaszek naprawdę ma talent i powinien w reprezentacji grać. Gacek jest doświadczony i bardzo dobry, ale nie ukrywajmy, jego czas chyba w kadrze już minął i tak jak Igła powinien ustąpić miejsca młodszym, ale nie ja tu wybieram, więc tak sobie ponarzekać chciałam ;)
Pozdrawiam ;*
w końcu Zbyszek poznał prawde odnośnie kontaktów Majki z Jackiem.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne
ps. co to za piosenka w tle?
A drop in the ocean ;)
Usuńdzięki:)
UsuńŚwietna piosenka dobrana do opowiadania
Znowu się powtórzę,ale dobrałaś piosenkę idealnie ♥
OdpowiedzUsuńZbyszek poznał prawdę,ale zobaczymy co tutaj dalej nam zafundujesz :)
Zapraszam na ostatnią część na http://zgubione-slowa.blogspot.com/
Świetny rozdział, cieszę się, że wszystko sobie wyjaśnili :) czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńEjjj co tak krótko ? Jestem nienasycona :D Czekam na dalsze i co się bedzie działo ^^
OdpowiedzUsuńcałuje Toś ♥
A u mnie nowości :*
UsuńVI już wjechała :*
UsuńSkąd wziąć takie turbo doładowanie? Mi też by się przydało! :D
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo optymistyczny, dobrze, że tym razem obyło się bez kłótni, wzajemnych oskarżeń i dorabiania własnych teorii. Teraz już jest jasne, dlaczego Maja ma tak dobry kontakt z Jackiem. Oboje w pewnym momencie zrozumieli, że do siebie nie pasują i postanowili poszukać szczęścia u boku kogoś innego. Szkoda, że Majka i Zbyszek skomplikowali sobie sytuację, ale ich rozmowa na pewno stanowi spory krok do przodu. Oby było tylko lepiej!
Ja też jestem zaskoczona, że Mały nie dostał powołania. Okej, rozumiem, że przez pewien czas nie grał, przypałętał mu się jakiś uraz, ale idąc tym tokiem myślenia, na liście powołanych nie powinno być również Pita, który miał cały sezon z głowy. A skoro Gato, to dlaczego nie Igła? Ostatnio spisywał się świetnie. Czasami kompletnie nie rozumiem Stefana...
Pozdrawiam :*
świetny :)
OdpowiedzUsuńNie chce znowu truc ze nie mam weny na komenatrz wuec krotko i trwsciwie:
OdpowiedzUsuńRozdzial bardzo fajny
Wesele wyczuwam punkt kulminacyjny i mega zblizenie Majki i Zbycha
Pozdrawiam ;**
Zapraszam na nowość na http://kruszymy-sie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń♥
Ojej, ale się cieszę, że oni coś między sobą wyjaśnili. Widać, że im na sobie zależy, każde z nich przeżywa wszystko to, co ma związek z drugim. Dla mnie dobrym znakiem jest zmiana postawy Zbyszka, on chyba rzeczywiście co nieco zrozumiał i chce o Maję zawalczyć. Chociaż ja nie wiem czy on w ogóle musi walczyć, chyba bardziej musi z nią porozmawiać. Część spraw się wyjaśniła, przynajmniej dla Zbycha, bo my już wiedzieliśmy wcześniej, że ona do byłego narzeczonego nic nie czuje. Ciekawe czy to wspólne wesele wypali!
OdpowiedzUsuń