Siedziałeś w swoim mieszkaniu, ale strasznie Cię nosiło.
Byłeś wściekły. Gdy zobaczyłeś, jak Majka przytula się z Jej eks to pomyślałeś, że są nadal w bardzo zażyłych stosunkach. Jakiś czas temu jednak próbowała
wmówić Ci coś zupełnie innego. Z drugiej jednak strony mogłeś Jej choćby wysłuchać.
Wyjątkowo w końcu chciała Ci coś wyjaśnić, a nie sobie uciec. Nie wiedziałeś,
co ze sobą zrobić. Próbowałeś usiąść i odpocząć, bo strasznie bolała Cię ta
noga, ale nie mogłeś usiedzieć na miejscu. Postanowiłeś zadzwonić do kumpla
żeby przyszedł z czteropakiem. Myślałeś, że choć tak jakoś odreagujesz. Karol
zjawił się w Twoim mieszkaniu kilkanaście minut później.
- Co się dzieje,
Zbychu? – zapytał od progu.
- Znowu mnie
okłamała – syknąłeś, a następnie popijając piwo, opowiadałeś środkowemu
sytuację sprzed kilku godzin. Brunet wysłuchał Cię w skupieniu.
- Wiesz, że to Ty
zjebałeś? – spytał, gdy skończyłeś mówić. Spojrzałeś na niego zdezorientowany.
– Kretynie, trzeba było Jej wysłuchać! Gdyby dalej była z tym swoim byłym, to
siedziałaby w Bełchatowie, kawał drogi od niego? Myśl logicznie.
Faktycznie, przyznałeś w myślach koledze rację. Mimo
wszystko czułeś swego rodzaju wyrzuty sumienia. Jednak nie miałeś zamiaru
jechać teraz do Niej.
- No i co ja mam
teraz zrobić? – westchnąłeś.
- Przeprosić Ją.
- Że co? –
zamrugałeś kilka razy.
- To, co słyszysz
– odparł pewnie brunet.
- No chyba Cię
pojebało – pokręciłeś głową. – Od razu wyjdzie, że jestem zazdrosny, czy coś..
- Bo jesteś!
- Ale Ona nie musi
o tym wiedzieć – warknąłeś.
- Swoim zachowaniem
już Jej to udowodniłeś, kretynie – kumpel pokręcił głową. Westchnąłeś. Karol
miał rację, musiałeś to przyznać – niestety niechętnie.
- Ale nie
przeproszę Jej, nie mam za co – powiedziałeś po chwili.
- To chociaż
pozwól się Jej wytłumaczyć.
- Nie wiem, czy
będzie na razie chciała – podrapałeś się po karku.
- Nie zobaczysz, dopóki
czegoś nie zrobisz.
Usiadłaś na kanapie w swoim salonie i schowałaś twarz w
dłoniach. Nie chciałaś żeby tak wyszło. Wszystko wymykało Ci się spod kontroli.
Kiedy myślałaś, że wszystko zmierza ku dobremu, bo Twoje stosunki ze Zbyszkiem
się ociepliły, to znowu znalazłaś się w punkcie wyjścia. Nie miałaś pojęcia, że
Zibi wszystko widzi. Znowu miał Cię za oszustkę. Pewnie pomyślał, że wciąż
macie się ku sobie. Szkoda, że nie wie jaka jest prawda. Nie chciał Cię nawet
wysłuchać, ale nie dziwiłaś mu się. W końcu sama zrobiłabyś identycznie.
Niestety to Ty byłaś w tym gorszym położeniu. Musiałaś odnaleźć sposób, dzięki
któremu ponownie Ci zaufa. Niestety do tego droga była cholernie długa i
zapewne kręta. Po jednym kroku w przód, cofasz się o dwa. Tak daleko nie
zajdziesz. Nie wiedziałaś tylko, co masz teraz zrobić? W dodatku to wesele
Jacka… Obiecałaś przyjść. Samemu nie wypada i będziesz czuła się dziwnie. I
tak, tak będzie, bo znasz większość rodziny swojego eks, a Twoja niedoszła
teściowa Cię uwielbiała. Myślałaś przez moment, że może Zibi by się zgodził z Tobą
pójść. Wyjaśniłabyś mu sytuację. Pewnie czułby się jeszcze gorzej niż Ty.
Niestety potem wynikła taka sytuacja, jak wynikła i teraz siedzisz sama w
mieszkaniu i gadasz do siebie w myślach.
- Maju, mogę Cię
prosić na chwilę? – zapytał trener Falasca. Przytaknęłaś i podeszłaś do niego.
- O co chodzi? –
spytałaś.
- O Zbyszka.
Wiesz, że niestety ma te problemy z nogą – skrzywił się. – Chodzi o to, że
pasuje tak co 2 dni zrobić mu jakiś masaż i przypilnować żeby robił te okłady.
Sam tu nie przyjdzie, więc mogłabyś się
tym zająć?
- Ja? – spytałaś mając nadzieję, że jednak się przesłyszałaś.
- Ja? – spytałaś mając nadzieję, że jednak się przesłyszałaś.
- A widzisz tu
innego fizjoterapeutę? – zaśmiał się. – Zadzwonię do Niego i uprzedzę, że
wpadniesz. Dasz radę dziś? Wojtek ma dla niego maść, a sam nie może Jej zawieźć
- Oczywiście –
odparłaś, choć naprawdę nie miałaś ochoty. W sumie to bardziej się po prostu
tego obawiałaś. Ty i On sam na sam to nie jest dobry pomysł, a przynajmniej w
tym momencie.
Leżałeś w salonie i znudzony przeskakiwałeś z kanału na
kanał na telewizorze. Noga bolała przy prawie każdym większym ruchu, więc
czułeś się niczym jakaś kaleka. Męczyło Cię to, bo wolałbyś być razem z
kolegami na hali i trenować. Niby ta kontuzja była mała, ale i tak miałeś mieć
tydzień w plecy. Chciałeś dojść do wysokiej formy żeby podczas tego sezonu
poprzedzającego Mistrzostwa Świata udowodnić trenerowi, że jesteś coś wart.
Twoi koledzy niebawem mieli zaczynać Mistrzostwa Europy, na których dla Ciebie
zabrakło niestety miejsca. Zdołowało Cię to trochę, ale cóż, zdarza się. Nie
byłeś w optymalnej formie, więc odpadłeś. Chciałeś jednak udowodnić, że na
Bartmana warto dalej stawiać.
Kiedy oglądałeś kolejny odcinek ‘”Dlaczego ja’’, który
opowiadał o jakże poruszającym życiu zwykłych mieszkańców jakiegoś miasteczka,
na których nagle spadła masa problemów, to zadzwonił Twój telefon. Przekląłeś
swoją głupotę, gdyż komórkę odłożyłeś na drugim końcu stolika, więc musiałeś
się bardziej ruszyć żeby Ją dosięgnąć. Naciągnięty mięsień o sobie przypomniał,
więc skrzywiłeś się z bólu. Wziąłeś urządzenie do ręki. Na wyświetlaczu Twojego
smartfona widniało imię Waszego bełchatowskiego lekarza. Odebrałeś od razu.
- Cześć, Wojtek –
zacząłeś na wstępie.
- No cześć, Zbyszek. I jak tam noga? –
zagadał.
- Nijak w sumie –
mruknąłeś. – Boli jak się ruszam, więc tylko leżę na kanapie.
- Na razie tak będzie niestety –
westchnął. – Mam dla Ciebie maść, powinna
pomóc.
- Mam przyjechać
do klubu?
- Nie, nie. Leż na miejscu – zaśmiał się.
– Majka do ciebie wpadnie i przy okazji
pomasuje tą Twoją nogę. Po pracy będzie.
Wzdrygnąłeś się lekko na tę informację.
- Aa, no okej –
odparłeś bez emocji. – A tą maść jak mam stosować?
- Codziennie rano i wieczorem wcieraj przez
ten tydzień – wyjaśnił. – Kończę, a Ty
odpoczywaj.
- Nic innego nie
robię – mruknąłeś. – Cześć.
Zakończyłeś połączenie i odłożyłeś komórkę na stolik. Nie
sądziłeś, że dane Ci będzie zobaczyć się z Mają tak szybko. Nie wiedziałeś za
bardzo jak się zachować. Po rozmowie z przyjacielem zacząłeś odczuwać wyrzuty
sumienia, że tak Ją potraktowałeś. Skoro powiedziała, że nie jest z tym swoim
byłym narzeczonym i wszyscy siatkarze wiedzą, że jest singielką, to chyba
jasne, że nie po to spotkali się pod tą halą. Byłeś skończonym kretynem,
Bartman i doskonale sobie zdawałeś z tego sprawę.
Chciałaś żeby ten dzień w pracy ciągnął Ci się jak najdłużej,
bo denerwowałaś się przed spotkaniem z Bartmanem. Jak na złość miałaś tyle
roboty, że nawet się nie spostrzegłaś, kiedy ostatni zawodnik opuścił Twój
gabinet. Pozostało Ci spakować wszystko co potrzebne i jechać do Zbyszka.
Robiłaś to wolno, zbierając myśli. Nie chciałaś znowu widzieć, jak patrzy na
ciebie z chłodem bijącym z oczu. Nie znosiłaś tego. Strasznie Cię to bolało.
Myślał, że znowu Go oszukałaś, więc gdybyś zaczęła się tłumaczyć, to miałby
pewność, że coś kręcisz. W sumie co On miał sobie pomyśleć? Wiedziałaś
doskonale, że ta sytuacja była dziwna. Twój były narzeczony przyjeżdża do Ciebie
pod Energię. Chwilę rozmawiacie, on cię przytula i jeszcze całuje w czubek
głowy. Z boku mogło wyglądać, że jesteście dla siebie wciąż ważni. Niestety
Zibi nie wiedział jakie relacje was łączą. Jackowi układało się dużo lepiej,
niż Tobie. Zdecydowanie wasze rozstanie wyszło mu na dobre. Miał kochającą
narzeczoną, dziecko w drodze, a za miesiąc mieli stanąć na ślubnym kobiercu. Monika
była idealną kobietą dla niego. Ty nie potrafiłaś pokochać go tak mocno i na
zawsze. Owszem, kiedyś łączyło was to piękne uczucie, ale się wypaliło. Twoje
serce zaczęło bić do pewnego przystojnego siatkarza, który w tym momencie Cię
znów zapewne nienawidził i miał za oszustkę. Zawaliłaś Dębiec, znowu.
__________________
Denne, denne, denne... wiem, ale przypominam, że pisane 2 lata temu!
Życzę miłego weekendu!
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
Dlaczego takie krótkie? Ja chcę więcej :)
OdpowiedzUsuńWidać, że oni nawzajem o sobie myślą. Ciągnie ich do siebie, ale bez porządnej rozmowy nie pójdą naprzód. Karol tak jak pisałam ostatnio, jako przyjaciel może tutaj odegrać niebagatelną rolę. Nie da się go tu nie lubić, widać u niego dużą mądrość, taką życiową mądrość. Tacy ludzie to skarb :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam! Zapraszam na nowy rozdział na http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com/ :)
UsuńUmiejętność rozmawiania w dzisiejszych czasach zanika ,co utrudnia nam kontakty z innymi . A tutaj doskonale to widać , świetnie przedstawiłaś nam sytuację :)
OdpowiedzUsuńTo nic ,że napisane 2 lata temu.Ważne,że tematyka wciąż aktualna :)
Zapraszam na http://zgubione-slowa.blogspot.com/
oraz na http://przygasajac.blogspot.com/
Dziękuję za to,że jesteś częścią moich historii ♥
Dobrze, że jest ktoś taki jak Karol, który pomógł Zbyszkowi spojrzeć na całą sytuację z większym dystansem i z zupełnie innej perspektywy. Bartman to uparte stworzenie o silnym charakterze i niełatwo jest mu przyznać się do pomyłki, ale ośli upór nie jest najlepszym sprzymierzeńcem, dlatego im prędzej to do niego dotrze, tym lepiej. Na szczęście pojawiła się refleksja, więc myślę, że można mówić o małym światełku w tunelu, choć z pewnością przed nimi jeszcze długa droga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
PS. Po długiej przerwie pojawił się u mnie nowy rozdział, zapraszam serdecznie :)
Kurdee no szkoda mi i Zbyszka i Mai. Widać, że meczy ich ta sytuacja. Mam nadzieje, że wszystko się ułoży ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;* :*
Dlaczego od razu za oszustkę ? Popełniła błąd nie mówiąc Zbyszkowi wszystkiego, ale żeby od razu od takich ?
OdpowiedzUsuńMaja za bardzo to przeżywa, jest zakochana, ale nie może tak wszystkiego brać do siebie, bo przecież można zwariować !
Fajnie, że rozdziały są krótkie, bo szybciutko mogę nadrobić zaległości. Znając mnie jak skończę nadrabiać i zacznę czytać na bieżąco to te krótkie rozdziały zaczną mi przeszkadzać ahahaa :D
Dooma :).