piątek, 27 maja 2016

Rozdział 11

Wasz hotel znajdował się blisko warszawskiej Starówki, więc tam skierowali się Twoi przewodnicy. Mimo później pory, to można było na niej spotkać trochę ludzi. Plac Zamkowy wręcz tętnił życiem. Podobało Ci się to miejsce. W ogóle podobała Ci się stolica. Zawsze twierdziłaś, że to naprawdę kawał dobrej roboty tak odbudować ruiny miasta po wojnie.
 - A tutaj sobie z Olką chodziłem na wagary – wyszczerzył się Karol.
 - Nie masz się czym chwalić – zaśmiał się Wrona.
 - Bo Ty niby nigdy z lekcji nie uciekałeś, cwaniaku?
 - No to przecież, że ja wzorowy uczeń! – środkowy się oburzył.
 - Chyba tylko przy rodzicach.
 - Wasza historia mnie urzekła – Zibi pokręcił głową. Spojrzałaś na Niego z uśmiechem. Wyglądał wspaniale w tym nocnym świetle ulicznych lamp. Stał z rękoma w kieszeniach spodni i patrzył na pozostałą dwójkę siatkarzy z politowaniem.
 - Idźcie z tym do Trudnych Spraw – dodałaś swoje trzy grosze.
 - W sumie zawsze chciałem być aktorem – Karol się zamyślił, pocierając palcami swój podbródek i patrząc w górę.
 - Ale aktor nie chce być Tobą – stwierdził Wrona, za co został zgromiony przez kolegę spojrzeniem. Po chwili Kłos zrobił dziwną minę. Pomieszanie przerażenia ze zdziwieniem. – O cholera! Na śmierć zapomniałem!
 - O czym? – zdziwił się Andrzej.
 - Zapomniałem! Musisz iść ze mną!
Karol mówił spanikowany i pociągnął kolegę. Szybkim krokiem oddalili się od Was. Widziałaś jak Kłos coś zawzięcie drugiemu środkowemu tłumaczy, przy tym bardzo gestykulując. Wszyscy byliście jego zachowaniem zdziwieni. Zarówno Andrzej, jak i Ty, i Zbyszek.
 - Chyba Nas olali – stwierdziłaś po chwili ciszy.
 - Oni wiesz… potrzebują chwili dla siebie – zaśmiał się. Zerknęłaś do góry, patrząc na twarz Zbyszka.
 - A My co robimy? – spytałaś trochę nieśmiało.
 - Może przejdziemy się jeszcze? – zaproponował. Przytaknęłaś z uśmiechem. Wolnym krokiem ruszyliście przed siebie.

Między Wami przez jakiś czas panowała cisza, jednak nie była ona wcale krępująca. Strasznie korciło Cię żeby złapać Ją za rękę, dlatego dla bezpieczeństwa trzymałeś ręce w kieszeniach. Byłeś zadowolony takim obrotem sprawy. Czułeś, że Karol wcale o niczym nie zapomniał, tylko zrobił to specjalnie żebyście zostali sami. Z jednej strony chciałeś go zabić, ale z drugiej byłeś mu wdzięczny. Nogi same poniosły Was przed fontannę, która mieniła się na różne kolory. Zawsze Ją lubiłeś. To było magiczne miejsce.
 - Pamiętam to miejsce – stwierdziła szatynka, przyglądając się wodzie, która co jakiś czas ‘’wyskakiwała’’ w górę.
 - A ja pamiętam jak do tej fontanny wpadłaś – wyszczerzyłeś się w Jej stronę, a Ona zmrużyła oczy, marszcząc przy tym uroczo nos.
 - Nie powiem z czyją pomocą – mruknęła, udając obrażoną. Pokręciłeś głową, przymykając oczy. Mimowolnie w Twojej głowie pojawiło się owo wspomnienie.

Stoisz z Nią przed fontanną. Oboje z zachwytem przypatrujecie się temu wodnemu spektaklowi. Stoisz za Nią, obejmując Ją w pasie. Ona ufnie wtula się w Twój tors. Opierasz głowę na czubku Jej głowy. Delektujesz się Jej cudownym zapachem. Uwielbiasz takie chwile jak ta. Nie musicie nic mówić. Cieszycie się w ciszy swoją obecnością. Nigdy nie byłeś romantykiem, ale ani Tobie, ani Jej to nie przeszkadzało. Jako, że nie mogłeś się powstrzymać, gdy przyszedł Ci do głowy pewien pomysł, to natychmiast wziąłeś Ją na ręce.
 - Co Ty robisz?! – zdziwiła się Twoim nagłym zachowaniem.
 - Kocham Cię – powiedziałeś i dałeś Jej przelotnego całusa. Nie wiedziała o co Ci chodzi. Podszedłeś do fontanny i delikatnie Ją do niej wrzuciłeś, nie chcąc żeby stała się Jej przy tym krzywda, bo fontanna nie była przecież głęboka.
 - Bartman, Ty idioto! – krzyknęła zdenerwowana. Nie mogłeś powstrzymać śmiechu. Ludzie musieli mieć Cię za kosmitę, bo śmiałeś się, jakbyś dostał jakiegoś ataku. Twojej ukochanej natomiast wcale do śmiechu nie było.
 - Jeszcze mi za to za zapłacisz – fuknęła, wychodząc z wody. Kapało z Niej z każdej strony.
 - Uroczo wyglądasz, skarbie – rzuciłeś, ignorując Jej słowa.
 - A Ty za to jak totalny psychol – mruknęła obrażona.

 - Ale przyznaj, to było zabawne – stwierdził z łobuzerskim uśmiechem.
 - Z mojej perspektywy nie bardzo – odparłaś.
 - Co powiesz na powtórkę z rozrywki? – spojrzał na Ciebie z cwaniackim błyskiem w oku. Wiedziałaś co kombinował i bardzo Ci się to nie podobało.
 - Nawet nie próbuj… - rzuciłaś i zaczęłaś uciekać, bo Zbyszek zrobił już krok w Twoją stronę. Musieliście wyglądać jak dzieci, albo para niedorozwiniętych debili, bo ganialiście się wokół fontanny, gdy na zegarku była prawie północ. Musiałaś przyznać, że to bieganie było w sumie zabawne. Wiedziałaś, że takie nie będzie jeśli faktycznie wrzuci Cię do tej fontanny. Na chwilę straciłaś koncentrację, myśląc ‘’co by było gdyby’’ i wtedy poczułaś Jego ramiona oplatające Cię w pasie i unoszące delikatnie do góry.
 - Zibi, proszę, nie – kręciłaś głową, wyrywając się Mu. W odpowiedzi usłyszałaś tylko śmiech.
 - Jestem lepszy. Złapałem Cię – stwierdził z wyczuwalną dumą w głosie.
 - Masz dłuższe nogi, to dlatego – oburzyłaś się. – Jest zimno! Bądź rozsądny!
 - Poproś, to Cię puszczę – zaśmiał się.
 - Zbyszek, proszę – jęknęłaś, widząc, że stoicie tuż przy brzegu fontanny.
 - Takie trudne? – spytał, stawiając Cię ponownie na ziemi i odwracając w swoją stronę. Nie puścił Cię jednak całkiem, bo wciąż trzymał Cię w pasie. Byliście bardzo blisko siebie. Serce zaczęło Ci bić jak oszalałe. Bałaś się, że przez to nabawisz się jakiejś arytmii. Nieśmiało spojrzałaś w górę i natrafiłaś na przenikające Cię piękne, zielone tęczówki. Nie wiesz jak długo staliście w tej pozycji, tak po prostu patrząc sobie w oczy. To była magiczna chwila, zdecydowanie. Myślałaś, że śnisz, gdy siatkarz powoli zbliżał twarz do Twojej. Nie mogłaś uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Wasze twarze niemal się już stykały, a Wasze oczy wciąż były w siebie wpatrzone. Byliście niczym zahipnotyzowani. To był ten moment. To była chwila…

 - Ares! – krzyknął jakiś głos i po chwili straciliście równowagę, bo jakiś duży pies przebiegł między Waszymi nogami. I magiczna bańka prysła…

___________________

Nie zabijajcie za końcówkę :D Nie wiem jak Wam, ale mi ten rozdział jak do tej pory podoba się najbardziej ;)
A od jutra zaczynamy ostatnią batalie o Rio! Chłopaki, wierzę w Was <3
Pozdrawiam ;*

16 komentarzy:

  1. Hejo :*
    Po długiej przerwie zapraszam na przełomowy rozdział !
    http://ty-i-ja-i-siatkowka-do-konca-zycia.blogspot.com/2016/05/rozdzia-61.html

    Jeny 11 rozdziałów muszę nadrobić :P. Obiecuję w końcu się za to zabrać ! I dotrzymam obietnicy, przeczytam nawet jak zakończysz to opowiadanie :P
    Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny ❤ bardzo mi się podoba
    Czekam na następny ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham wszystkie psy ❤ ale tego twojego Aresa nienawidze. :D Czekam na nastepny:)

    OdpowiedzUsuń
  4. O jak romantico ♥ ulala ♥
    Co raz bliżej i bliżej są ku sobie. No głupi Ares ale wiedziałam że na koniec coś się stanie. Ja Cię już troszkę znam :*

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
    Toś ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Już prawie było coś,ale zawsze ktoś im przerwie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Podzielam Twoje zdanie :) To chyba jak dotąd najlepszy rozdział tego opowiadania :)
    Fajnie, że Kłos i Wrona wyczuli sytuację i zostawili nasze Gołąbeczki same. Zbyszek i Maja zachowywali się tak... naturalnie i beztrosko, jak para zakochanych nastolatków. Jakby między nimi było tak jak dawniej. Można powiedzieć, że są bardzo blisko już od dawna, ale ciągle czegoś brakuje, by zrobić ten jeden najważniejszy krok. Oby następnym razem im się udało :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :) jakis czad temu pojawił się u mnie 5 rozdzial;) Zapraszam http://marzenia-sa-jak-gwiazdy.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem czy to normalne, ale siedziałam do 2 w nocy i nadrabiałam rozdziały. Dzieje się ,dzieje;*

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobra przeczytałam ! Wybacz, odpadłam z komentowaniem przy chyba 4 rozdziale, byłam za bardzo ciekawa co dalej się stanie hahaha :D
    Super, że zapomnieli o przeszłości i przez chwile zachowywali się tak jak powinni już dawno hahaha :).
    Czekam na następny :*
    Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  10. W KOŃCU JESTEM. PROSZE NIE BĄDŹ ZŁA.
    Mi się końcówka bardzo podobała i rozdział faktycznie chyba najlepszy. Taki zabawny, ze wspomnieniem nawet. Super i szybko się czytało :)
    Pozdrawiam serdecznie ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Serdecznie zapraszam na pierwszy rozdział historii Sophie, Thomasa i Tedda :) http://seconda-possibilita.blogspot.com/2016/05/jeden.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Nosz khyfgufewbfcuide! Jak mogłaś...
    Dobra, od początku. WIEDZIAŁAM! :D Wiedziałam, że Karol z Andrzejem się ulotni, żeby zostawić Maję ze Zbyszkiem sam na sam :D W ogóle nie wiem czy mam dzisiaj taki nastrój, czy co, ale idealnie sobie wszystko wyobraziłam, te sceny nprzy fontannie: i tą ze wspomnień i ten prawie-pocałunek. Mega to było filmowe, naprawdę mi się podobało! :D Ale ten pies... Ukręciłabym mu łeb -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam, bo tak się wkurzyłam na Aresa ._. Zapraszam na nowy rozdział - http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com/ xD

      Usuń
  13. Kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam serdecznie na nowość na: http://seconda-possibilita.blogspot.com/2016/06/dwa.html <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Zapraszam na nowość: http://seconda-possibilita.blogspot.com/2016/06/trzy.html <3

    OdpowiedzUsuń