Pół nocy nie mogłaś zasnąć. Przewracałaś się z boku na
bok. Szukałaś idealnej pozycji żeby wreszcie oddać się w ramiona Morfeusza,
lecz na próżno. Pewien przystojny i wysoki brunet zawładnął Twoimi myślami na
tyle, że nie mogłaś spać. Ciągle wspominałaś ten drobny gest, który wywołał w
Tobie tyle pozytywnych uczuć. Było Ci bardzo miło z myślą, że Zbyszek się o
Ciebie martwi. Bo jak inaczej mogłaś określić Jego pożegnanie? Oczywiście od
razu po powrocie do mieszkania wysłałaś mu wiadomość z informacją, że dotarłaś
do celu. Odpisał, że teraz może spokojnie iść spać i życzył Ci miłej nocy.
Niestety to wywołało w Tobie tyle dziwnej euforii, że nie mogłaś zmrużyć oka.
Czułaś się trochę jak zakochana nastolatka, która przeżywa swoją pierwszą miłość.
Rzeczywistość była jednak inna. Byłaś już dorosłą kobietą. Miałaś te 25 lat,
więc powinnaś zachowywać się dojrzale i odpowiedzialnie. Serce jednak dyktowało
Ci co innego. Dlatego właśnie popełniałaś w życiu tyle błędów. W tym ten jeden
– najważniejszy błąd. Żałowałaś go każdego dnia. Nie mogłam patrzeć na swoje
odbicie w lustrze. Widziałaś w nim osobę, która zniszczyła Twoje życie. Sama je
sobie zniszczyłaś. Kiedy już wszystkie jego elementy były idealnie poukładane,
to postanowiłaś tą układankę zburzyć. Poddałaś się emocjom, bo Twoje serce
wyrywało się do zielonookiego bruneta z cyfrą 9 na plecach. Nie żałowałaś, że
to zrobiłaś, że poddałaś się temu uczuciu. Żałowałaś tego, że byłaś zwykłym
tchórzem i nie potrafiłaś przyznać się do prawdy. Jednak teraz los daje Ci
drugą szansę, abyś wszystko mogła naprawić. Dlatego musiałaś być rozważna. Nie
mogłaś zbytnio ulegać emocjom. Chciałaś odzyskać to szczęście, które miałaś
przy Zbyszku. Wierzyłaś, że z czasem Wasze stosunki wrócą na miłosne tory.
Bałaś się jedynie, że ten czas będzie trwał zbyt długo…
Dźwięk budzika nieznośnie dudnił Ci w głowie. Leniwie
podniosłaś powieki i sięgnęłaś po telefon. Wyłączyłaś alarm i westchnęłaś. Nie
wyspałaś się ani trochę. Czułaś, że jesteś bardziej zmęczona, niż zregenerowana.
Niechętnie wstałaś z łóżka. Prysznic odrobinę Cię pobudził, na tyle abyś mogła
jakoś funkcjonować o tej 6 rano. W szlafroku zawędrowałaś do kuchni. Zaparzyłaś
sobie kawę, która miała Cię obudzić do końca. Po skonsumowaniu śniadania
odłożyłaś naczynia do zmywarki i poszłaś się ubrać. Postawiłaś na coś
wygodnego, bo czekały Cię ponad 3 godziny w autobusie. Ubrałaś się (link), a
następnie zrobiłaś delikatny makijaż. Nie lubiłaś się mocno malować.
Dopakowałaś kosmetyczkę i włożyłaś ją do małej walizeczki. Mieliście wrócić
następnego dnia, więc spakowałaś trochę rzeczy.
Punktualnie o 7 zjawiłaś się pod Energią, gdzie było już
większość siatkarzy i członków sztabu szkoleniowego. Przywitałaś się ze
wszystkimi. W tym momencie podjechał również autokar Skry i wszyscy zaczęli
wpakowywać swoje bagaże do bagażnika umiejscowionego na środku pojazdu. Nagle
zauważyłaś, że ktoś bierze Twoją walizkę i wkłada ją za Ciebie. Oczywiście od
razu poznałaś tego osobnika i uśmiechnęłaś się ciepło.
- Dzięki –
powiedziałaś.
- Drobiazg –
puścił Ci oczko. Razem, ale w ciszy skierowaliście się do wejścia autobusu.
Przepuścił Cię w drzwiach. Zajęłaś miejsce na środku, które zwykle zajmowałaś.
Od razu włożyłaś słuchawki w uszy i oparłaś głowę o szybę. Uznałaś, że skoro
nie mogłaś spać w nocy, to może choć teraz będzie Ci to dane. Takim oto
sposobem przespałaś praktycznie całą drogę do stolicy.
Usiadłeś w miejscu, w którym miałeś idealny widok na
śpiącą Majkę. Oczywiście, gdy Kłos o to do Ciebie zagadał, to zaprzeczyłeś,
twierdząc, że ot tak sobie tam usiadłeś. Akurat kogo, jak kogo, ale jego nie
musiałeś oszukiwać, bo i tak Ci nie uwierzył. Usadowił się za Tobą. Denerwowało
Cię jego gadanie nad Twoich uchem, więc zrobiłeś to, co Maja – włożyłeś
słuchawki w uszy i poszedłeś spać. Kiedy się obudziłeś, to byliście już w
Warszawie. Większość siatkarzy także drzemała. Usiadłeś sobie trochę bokiem i
wpatrywałeś w Maję. Uśmiechnąłeś się pod nosem. Lubiłeś patrzeć, gdy śpi.
Pamiętałeś jeszcze, kiedy nie raz spała wtulona w Twój bok w Twoim mieszkaniu w
Rzeszowie. Gdy budziłeś się wcześniej, to obserwowałeś jak uśmiecha się przez
sen. Wiedziałeś, że była wtedy szczęśliwa. Gdy chciałeś wyjść z łóżka, to
podświadomie bardziej się w Ciebie wtulała. Tak jakby bała się, że znikniesz.
Głaskałeś ją wtedy po głowie i czule całowałeś w czoło. Lubiłeś też budzić ją
delikatnym pocałunkiem. Zawsze powtarzała wtedy, że czuje się przy Tobie jak w
niebie. Mimo wszystko lubiłeś wracać do tych wspomnieć, bo ta drobna szatynka
sprawiała, że byłeś najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Jeszcze żadna
kobieta nie zawładnęła Twoim sercem tak bardzo, jak właśnie Dębiec. Sam nie
wiedziałeś, co Ona miała w sobie takiego, co sprawia, że tak za Nią szalejesz.
Dla innych była zwykłą, szarą myszką, niezbyt wyróżniającą się z tłumu. A dla
Ciebie? Dla Ciebie była kobietą życia i wiedziałeś, że mógłbyś zrobić dla Niej
wszystko. Póki co chciałeś jednak na nowo Jej zaufać tak, jak dawniej. Autokar
się zatrzymał. Siatkarze powoli zaczęli opuszczać swoje miejsca, a Ona dalej
spała. Podszedłeś do Niej i delikatnie Ją szturchnąłeś. Otworzyła oczy i
wyprostowała. Słuchawki wypadły Jej z uszu. Chyba jeszcze nie do końca
ogarniała, co się dzieje.
- Pobudka śpiąca
królewno – zaśmiałaś się. – Jesteśmy na miejscu.
- Dzięki – odparła
i odwzajemniła Twój uśmiech. Puściłeś Jej tylko oczko i ruszyłeś do wyjścia.
Postanowiłeś, że wyciągniesz Jej walizkę, bo Ona się przez to stado siatkarzy
nie przeciśnie szybko.
- Zbychu, jaki Ty
kulturalny – zaśmiał się Karol, widząc, że stoisz z dwoma bagażami.
- Cicho bądź –
uśmiechnąłeś się tylko.
Pierwszym Waszym przystankiem był hotel, w którym się
zameldowaliście. Mogliście też się odświeżyć po podróży i zostawić swoje
rzeczy. Po około godzinie znów wszyscy weszliście do autobusu i ruszyliście na
warszawski Torwar. Siatkarze odbyli tylko godzinny rozruch. Było jednak widać,
że są przygotowani do meczu. Warszawa nie była takim prostym terenem i zdarzało
się nie jednej drużynie polec. Wierzyłaś jednak, że Skrzaty dadzą radę pokonać
Politechnikę. Pod wodzą Falascy znów wracali na szczyt.
Tak jak obstawiałaś, mecz skończył się zwycięsko dla
gości. O dziwo poszło lepiej, niż się spodziewali. Szybkie 3:0, więc już na 20
byliście w hotelu. Zjadłaś kolację w towarzystwie Zbyszka, Karola i Andrzeja.
Zdziwiło Cię, że zajęli Ci miejsce, ale nie ukrywałaś, że Ci to odpowiadało.
- Co powiecie na
spacer po Warszawie? – rzucił Karol. Spojrzeliście na Niego zaciekawieni.
- Jestem za,
stęskniłem się za stolicą – przytaknął mu Wrona.
- Ale Wy też
idziecie żebyśmy nie wyszli na gejów – Kłos wymierzył w Was widelcem. Zaśmiałaś
się, kręcąc głową.
- Nie wiem, czy
moja psychika nie ucierpi na spacerze z Wami – przyznałaś.
- Już i tak
ucierpiała podczas pracy, więc postanowione, idziesz z Nami – wyszczerzył się.
- To ja też pójdę,
nie będę tu sam siedział i się nudził – uśmiechnął się Zibi. Na Jego odpowiedzi
najbardziej Ci zależało. Myśląc o tym spacerze wspominałaś mecz Resovii na
wyjeździe, gdy Zbyszek również wziął Cię na nocny spacer po stolicy. Jednak
były dwie zasadnicze różnice. Wtedy nie było z Wami nikogo innego, no i przede
wszystkim byliście wtedy Razem. Mimo to i tak się cieszyłaś na taką jakby
powtórkę z rozrywki.
Będąc w swoim pokoju zastanawiałaś się, czy się przebrać.
Miałaś na sobie koszulkę Resovii i czerwoną spódniczkę, która bardzo fajnie z
tym wyglądała, gdy koszulkę włożyło się do środka. Uznałaś, że założysz na to
sweterek i kurtkę, i powinno być Ci ciepło. Zaczął się listopad, więc wieczory
były zimne. Uznałaś jednak, że daleko nie pójdziecie. Po chwili usłyszałaś
pukanie, więc wzięłaś torebkę i wyszłaś z pokoju. Na korytarzu czekali już na
Ciebie siatkarze.
_______________________
Na Memoriale 3 miejsce, co mnie osobiście cieszy, bo jak pokazuje historia tego turnieju, to kiedy go wygrywamy nie idzie nam na wielkiej imprezie w sezonie. Tak jak np w tamtym roku. Wygrany Memoriał i 3 miejsce w PŚ, które nie dało nam awansu i porażka w ćwierćfinale ME... Więc teraz czekamy na najważniejszy póki co turniej, czyli #misjaTokio!
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
Zakochana Maja ♥ Jak suooodko oo jeej ♥.♥ No tak mi się podoba ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Pozdrawiam Toś ♥
Nowy rozdział u mnie ;)
UsuńChciałabym zobaczyć minę Zbyszka gdy zobaczy Majkę w sukience.
OdpowiedzUsuńCiągnie ich do siebie, co do tego nie ma żadnych wątpliwości, ale nadal czegoś brakuje, by wykonać ten jeden, decydujący krok. Prawdopodobnie oboje kierują się ostrożnością, może obawą przed tym, że "wchodzenie drugi raz do tej samej rzeki" może okazać się chybionym pomysłem? No cóż, poczekamy, zobaczymy jak rozwinie się sytuacja :)
OdpowiedzUsuńA co do Memoriału, to mam nadzieję, że i w tym roku zadziała reguła: brak zwycięstwa w Memoriale=udany start na imprezie docelowej, aczkolwiek przyznam, że przed turniejem w Tokio jakoś nie jestem w szampańskim nastroju. Trochę martwi mnie to, że momentami bombardujemy rywali w każdym elemencie, by niedługo potem bezradnie obserwować jak zabierają nam kolejne punkty...
Pozdrawiam :*
Zapraszam na nowość na http://znikamy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń:)
Każdy kolejny rozdział jest tylko dowodem na to że Zbyszka i Maję do siebie ciągnie. Aż mi głupio pisać w każdym komentarzu to samo. Karol mnie rozbawia swoimi dwuznacznymi uwagami, widać, że cały czas przypomina Zbyszkowi, że powinien związać się z Mają. I ewidentnie probuje ich swatać, ciekawe czy na tym spacerze Karol nie zaginie w akcji razem z Wroną xD
OdpowiedzUsuń