Twoja krótka rehabilitacja i przerwa w grze minęła Ci
zaskakująco szybko. Po tygodniu noga Ci już nie doskwierała w ogóle. Mogłeś
robić wszystko to, co przed tą drobną kontuzją. Wiedziałeś, że dużą zasługę w
tym miała Maja i jej umiejętności. Widywałeś się z Nią często, bo uznała, że
musi się Tobą zaopiekować, skoro nie możesz sam wszystkiego robić. Kazała Ci
leżeć, niczym małemu dziecku, które jest chore. Jej pomoc była Ci na rękę, bo
mogłeś z Nią przebywać więcej, niż te chwile na hali. Niby się wahałeś, czy nie
robisz źle, chcąc drugi raz wejść do tej samej rzeki, ale przecież nie robiłeś
nic złego. Owszem, wciąż w głowie miałeś to, że Cię oszukała, ale nad uczuciami
nie mogłeś zapanować. Twoje serce strasznie się ku tej drobnej szatynce
wyrywało i nic na to nie mogłeś poradzić. Wiedziałeś jednak, że minie sporo
czasu jeszcze zanim ponownie obdarzysz Ją pełnym zaufaniem.
Właśnie trwał ostatni dzień Twojego przymusowego wolnego.
Dostałeś pozwolenie, aby następnego dnia stawić się na treningu. Zapewne Miguel
najpierw będzie chciał Cię oszczędzać, ale i tak pokażesz mu, że nic Ci nie
dolega. Najbardziej nie mogłeś doczekać się meczu. Brakowało Ci tych emocji,
adrenaliny, po prostu siatkówki. Od kiedy za dzieciaka połknąłeś tego bakcyla,
to nie mogłeś wytrzymać dłuższego czasu bez niebiesko-żółtej piłki i kawałka
siatki.
Majka, jak codziennie ostatnio, królowała w Twojej kuchni. Dawno już nie
jadłeś takich pysznych, domowych obiadów. Sam nie byłeś mistrzem w tej
dziedzinie i ograniczałeś się do kilku niezbyt skomplikowanych dań, robiąc je
na zmianę. Cicho wszedłeś do kuchni i oparłeś się o framugę, ręce chowając do
kieszeni swoich dresów. Z lekkim uśmiechem obserwowałeś poczynania swojej
ukochanej. Skupiona dodawała kolejne składniki na patelnię. Pachniało w całym mieszkaniu.
Uwielbiałeś patrzeć jak się uśmiecha, tak jak teraz, gdy spróbowała dania,
które najwyraźniej było już idealnie przyprawione. Odwróciła się wreszcie w
stronę drzwi i podskoczyła zaskoczona Twoim widokiem. Zaśmiałeś się, widząc Jej
reakcję, kiedy złapała się za serce.
- Taki straszny
jestem? – pokręciłeś głową rozbawiony.
- Przestraszyłeś
mnie – odetchnęła. – Nie słyszałam kiedy wszedłeś.
- Byłaś za bardzo
skupiona na gotowaniu. Pewnie gdyby ktoś wszedł do mieszkania też byś nie
zauważyła – stwierdziłem.
- Albo po prostu
zrobiłeś to specjalnie żeby mnie wystraszyć – zmrużyła oczy, kładąc sobie ręce
na biodrach. Wyglądała wtedy według Ciebie niezwykle uroczo.
- A gdybyś dostała
zawału? Myślisz, że chciałbym mieć ludzkie życie na sumieniu? – wyszczerzyłeś
się. Ona jedynie przewróciła oczami, ale widziałeś, że mimowolnie się
delikatnie uśmiecha. W tym momencie wydawało Ci się, że jest szczęśliwa. Ty
również byłeś, bo była blisko. Jak widać niewiele Wam trzeba to szczęścia.
Niewiele, a może tak wiele? Twoje rozmyślania na ten temat przerwał Jej głos,
informujący, że nałożyła Ci Twoją porcję obiadu.
Jak zwykle ostatnio zjedliście w miłej atmosferze. Czułaś
się naprawdę dobrze w Jego towarzystwie. Już prawie zapomniałaś o incydencie
sprzed tygodnia. Wierzyłaś, że jesteście naprawdę na dobrej drodze aby naprawić
Wasze relacje. W sumie można by określić, że już są naprawione. Jednak nadal
byliście na etapie dobrych znajomych. Z każdym dniem jednak przestawało Ci to
wystarczać. Gdy wracałaś do pustego mieszkania to zawsze czułaś to dziwne
nieswoje uczucie, że to nie to czego chciałaś, ale nie mogłaś przecież na nic
więcej liczyć. Było Ci również przykro, że z tym wszystkim byłaś sama. Przez
sprawę ze Zbyszkiem przez to pół roku zamknęłaś się na ludzi. Nie dopuszczałaś
do siebie nikogo bliżej. Owszem, miałaś znajomych, ale nie paliłaś się do jakiś
przyjaźni. I to również zaczęło Cię męczyć. Chciałabyś mieć choćby jedną, ale
za to dobrą przyjaciółkę, której mogłabyś się zwierzyć, wyżalić lub poradzić w
ważnych dla Ciebie kwestiach. Wtem właśnie los chyba zesłał Ci taką osobę.
Odebrałaś telefon, zdziwiona, że to ktoś kogo nie masz w kontaktach.
- Halo? – zaczęłaś
rozmowę.
- Hej. Tu Ola, ta
od Kłosa – przedstawiła się rozmówczyni. – Pamiętasz jak ostatnio spotkałyśmy
się u Bartmana i gadałyśmy o wspólnych zakupach?
- No tak, pamiętam
– uśmiechnęłaś się lekko.
- To ja właśnie w
tej sprawie. Muszę kupić sobie sukienkę na pewną okazję i potrzebuję dobrego,
kobiecego oka, więc Karol odpada. Potowarzyszysz mi na zakupach?
- Jasne, czemu nie
– przytaknęłaś. – Też w sumie muszę się rozglądnąć za sukienką.
- To świetnie! –
ucieszyła się. – Kiedy Ci pasuje?
- Może w weekend?
– zaproponowałaś.
- Sobota?
- Mi pasuje.
- To jesteśmy
umówione – słychać było, że Ola jest zadowolona. – Zgadamy się bliżej soboty
jeszcze.
- Jasne, będę
czekać – przyznałaś. Pożegnałyście się, więc odłożyłaś komórkę na stolik.
Uśmiechnęłaś się pod nosem. Byłaś trochę zaskoczona telefonem od Oli.
Poznałyście się już jakiś czas temu, bo w końcu jej chłopak był siatkarzem
Skry. Uważałaś ją za miłą i bardzo przyjazną osobę. Zdziwiło Cię, że do właśnie
do Ciebie zadzwoniła z propozycją wspólnych zakupów. Niby faktycznie o tym
rozmawiałyście w ostatnim czasie, kiedy to byłaś u Zibiego i akurat ona wraz z
Karolem postanowili odwiedzić kontuzjowanego kolegę. W tamtym momencie poczułaś
się trochę dziwnie. Chciałaś nawet wrócić do siebie, bo swoją pracę już
skończyłaś, ale wszyscy Cię zatrzymali. Fajnie spędziliście popołudnie przy
rozmowie i wspólnym śmiechu. Pomyślałaś po tym telefonie i tamtym spotkaniu, że
może to właśnie blondynka okaże się dobrą kompanką do rozmów i przyjaciółką?
Wydaje Ci się być bardzo ciepłą osobą.
Następnego dnia niestety zaspałaś do pracy. Wstałaś o tej
porze, o której zwykle wychodziłaś już z mieszkania. Wystrzeliłaś jak proca z
łóżka, zastanawiając się jakim cudem mogłaś zapomnieć ustawić budzik. Szybko
się umyłaś i narzuciłaś na siebie przygotowane poprzedniego wieczora ubranie
(link). Wzięłaś telefon oraz kluczyki, które leżały na szafce w korytarzu i
wybiegłaś wręcz z mieszkania, wcześniej oczywiście zamykając drzwi na klucz.
Chciałaś jak najszybciej dostać się na halę, ale oczywiście wszystko było
przeciwko Tobie. Nie dość, że korki, to jeszcze co chwilę czerwone światło na
skrzyżowaniach. Złośliwość tego świata strasznie Cię denerwowała. W końcu
jednak dotarłaś na miejsce swojej pracy. Pół godziny po czasie. Błagałaś w
myślach żeby nikt na Ciebie nie czekał, jednak się pomyliłaś. Przed drzwiami
zastałaś Conte i Włodarczyka.
- Cześć. Bardzo
was przepraszam, ale zaspałam – skrzywiłaś się. – Długo czekacie?
- Hej. No trochę,
ale nic się nie stało – zaśmiał się Wojtek. Na szczęście nic poważnego im nie
dolegało, więc szybko załatwiłaś z nimi wszystko. Mogłaś odetchnąć z ulgą, bo
zdążyli na trening. W tym momencie mogłaś wreszcie zjeść śniadanie i wypić
kawę. Poszłaś do bufetu, który znajdował się na terenie hali. Zamówiłaś sobie
coś do jedzenia i swój ulubiony gorący napój, który zawsze stawia Cię na nogi
rano. Potem jak zwykle wróciłaś do wykonywania swoich obowiązków. Zapowiadał
się nudny dzień papierkowej roboty. Po treningu odwiedziło Cię kilku siatkarzy,
w tym Zbyszek, który na razie musi być pod większą obserwacją z racji przebytej
kontuzji. Na Jego widok w swoim gabinecie jak zwykle serce Ci przyspieszyło.
Starałaś się jednak zachowywać normalnie. Przywitałaś się z nim z uśmiechem,
który odwzajemnił, nie wiedząc jak tym gestem powywracał wszystkie Twoje organy
w środku. Rozmasowałaś Jego zmęczone mięśnie, dokładniej skupiając swoją uwagę
na Jego nodze.
- Doskwierała Ci
ostatnio ta noga jeszcze? – spytałaś, wycierając ręce.
- Nic, a nic. Masz
talent – uśmiechnął się.
- Raczej Ty go
masz, bo umiesz zawsze szybko się z wszystkiego wylizać – przyznałaś.
- Nie mam wyboru,
umarłbym z nudów bez siatkówki.
- Czyli można
uznać, że jesteś w sumie pracoholikiem – zaśmiałaś się.
- W pewnym sensie tak – dołączył do Ciebie. Cieszyła Cie taka luźna atmosfera między
Wami. – Zbierasz się już do domu?
- Jeszcze nie, bo
nie skończyłam wszystkiego wypełniać – skrzywiłaś się.
- No tak,
słyszałem, że nasza najlepsza fizjoterapeutka zaspała do pracy – poruszył
zabawnie brwiami.
- Najlepsza, bo
jedyna? Ale no fakt, zaspałam. Jeszcze jak na złość korki były na drodze –
mruknęłaś, przypominając sobie jaka wkurzona byłaś podczas jazdy.
- Najlepsza tak w
ogóle – puścił Ci oczko. – To w takim razie nie przeszkadzam, żebyś nie musiała
tu siedzieć do późna. Do zobaczenia jutro.
Cmoknął Cię w policzek i opuścił Twój gabinet.
Przymknęłaś oczy i uśmiechnęłaś się sama do siebie. Miło było znów poczuć Jego
słodkie wargi na swojej skórze, nawet jeśli to był tylko policzek. Zawsze coś.
______________________
ZAKSA nowym Mistrzem Polski - choć nie przepadam za tą drużyną, to muszę przyznać, że należało im się to Mistrzostwo najbardziej ze wszystkich drużyn, bo grali najrówniej. Skoro sezon skończony, to zaraz rusza transfery. Jak myślicie, będą jakieś nowe gwiazdy w PlusLidze?
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*