Nie spałaś prawie całą noc. Nerwowo chodziłaś z okna do
okna w całym mieszkaniu. Marek nie odbierał Twoich połączeń, aż w końcu
wyłączył telefon. Martwiłaś się o niego. Był sam w nocy w obcym mieście. To nie
było zbyt dobre połączenie. Odchodziłaś wręcz od zmysłów. A jeśli coś mu się
stało? Nie darowałabyś sobie tego. Obwiniałaś się o jego złość. Niepotrzebnie
na niego naskoczyłaś. Zamiast go wysłuchać, to wyciągnęłaś szybko wnioski tak
jak Twoi rodzice. Byłaś straszną siostrą. Powinnaś go wspierać, spróbować
zrozumieć, wysłuchać, a Ty jak zwykle nie umiałaś wywiązać się z podstawowych
zadań, które należą do starszej siostry.
Około 4 nad ranem w końcu usłyszałaś ruch klamki. Szybko
znalazłaś się w przedpokoju. Marek wrócił, ale aż dziwne, że o własnych siłach.
Śmierdziało od niego alkoholem na kilometr. Skrzywiłaś się, widząc go w takim
stanie.
- Gdzie Ty byłeś?
Wiesz jak się martwiłam? – podeszłaś do niego i pomogłaś ściągnąć mu kurtkę, bo
sam sobie nie mógł poradzić. Zastanawiałaś się, jak on w ogóle się tu dostał.
- Odstresować się
chciałem – wymamrotał.
- Jesteś
całkowicie zalany – westchnęłaś. Pomogłaś mu dojść do salonu, gdzie czekała na
niego rozłożona kanapa z pościelą. Od razu padł na łóżko jak nieżywy.
Ściągnęłaś mu buty i spodnie. Po chwili usłyszałaś jak chrapie. Odłożyłaś jego
ubrania na fotel i zgasiłaś światło. Poszłaś w końcu do swojej sypialni i
mogłaś pospać choć kilka godzin. Wiedziałaś, że rano będziesz się czuła równie
źle jak on, bo od jakiegoś czasu się nie wysypiasz, przez co przypominasz ranem
zombie.
Rano wstałaś około 9. Oczywiście nie czułaś się najlepiej
z tego powodu. Niechętnie wstałaś i wyszłaś z pokoju. Od razu odrzucił Cię
unoszący się w powietrzu zapach alkoholu. Otworzyłaś okno w salonie. Marek spał
jak zabity. Westchnęłaś, kręcąc głową. Obwiniałaś się o to, że się tak
załatwił. Ogarnęłaś się szybko w łazience i postanowiłaś iść do osiedlowej
piekarni po świeże pieczywo. Nie minęło 5 minut, a już byłaś z powrotem. Marek
dalej spał. Przygotowałaś mu kanapki, a butelkę wody mineralnej postawiłaś koło
łóżka. Sama z kubkiem kawy usiadłaś na kuchennym blacie koło okna. Obserwowałaś
w ciszy miasto, popijając co jakiś czas czarny napój. W głowie układałaś sobie
jak przeprosić brata, że tak szybko go osądziłaś.
Twoje rozmyślania przerwało jego pojawienie się w kuchni.
Wyglądał jak siedem nieszczęść, albo i gorzej.
- Dzięki za wodę –
powiedział cicho i wyrzucił pusta butelkę do kosza.
- Zrobiłam Ci
śniadanie – przyznałaś, głową wskazując na stół.
- Zaraz zjem,
tylko wezmę prysznic.
Znów zniknął z Twojego pola widzenia i po chwili
słyszałaś tylko lejącą się wodę pod prysznicem. Póki co było między wami trochę
sztywno, ale nie dziwiło Cię to. Musiałaś jakoś załagodzić te napięte relacje.
Chciałaś wykorzystać ten wolny dzień pożytecznie, czyli przeprosić Marka i choć
trochę poprawić wasze relacje, bo zaniedbałaś go odkąd wyjechałaś ze Szczecina.
Z niezbyt dobrym humorem wstałeś rano z łóżka. Pocieszało
Cię, że tym razem przynajmniej nie masz kaca. Na trening i tak Ci się nie
uśmiechało iść, a tym bardziej później na masaż do Majki. Nadal byłeś zły na nią
oraz na siebie, że ponownie dałeś się wkręcić. Czułeś się jak ofiara losu.
Postanowiłeś jednak na treningu dać z siebie wszystko i choć na te 3 godziny
wyrzucić wszystkie inne myśli z głowy. Liczyła się tylko siatkówka. W końcu
niedługo czekał Was ważny mecz z ZAKSĄ. Musiałeś być w formie, bo to na Twoich
barkach miał w głównej mierze spoczywać atak Skry.
Twoje postanowienie przyniosło efekt. Skupiłeś się w 100
% na treningu, za co dostałeś pochwałę od trenera. Czułeś się też lepiej.
Wysiłek fizyczny jednak potrafił poprawić Ci humor. Może nie tryskałeś
szczęściem na prawo i lewo, ale było lepiej, niż dzień wcześniej.
- Na koniec
jeszcze mam dla was informację – rzucił Falasca, gdy mieliście się już zbierać
do wyjścia z Sali. Spojrzeliście na niego z uwagą. – Dzisiaj Majki nie ma w
pracy, więc tylko nogi do zimnej wody i do domu odpoczywać.
Nie wiedząc czemu trochę Cie ta informacja zmartwiła.
Majka nigdy bez powodu nie brała wolnego w pracy. Zacząłeś mimowolnie
zastanawiać się, czy coś się stało? Mimo całej złości, którą odczuwałeś na myśl
o tym, co Ci zrobiła, to bałeś się, że może ma jakieś problemy, może coś się
stało, albo zachorowała.
- Co Ty taki
zamyślony? – Karol pomachał Ci ręką przed twarzą i dopiero wtedy zrozumiałeś,
że środkowy coś do Ciebie mówił.
- Co? Nie, nic –
wzruszyłeś ramionami i upiłeś łyk wody mineralnej.
- Jasne, nic –
pokręcił głową niedowierzająco. – Też się zastanawiasz czemu Majki nie ma?
- Jej sprawa. Nie
interesują mnie jej problemy – skłamałeś.
- Ta, wmawiaj
sobie. To, że jesteś na Nią zły nie znaczy, że przestałeś się Nią przejmować –
stwierdził, krzyżując ręce na piersi. Jak zwykle trafił w punkt.
- Może i tak, ale
co z tego. Muszę przestać o Niej myśleć.
- A nie możesz z
Nią porozmawiać? Gadałem z Olką i ona też tak uważa. Zbyszek, jak będziesz Ją teraz ignorował, to Ona nawet nie będzie wiedziała dlaczego.
- I co, może Jej
jeszcze przykro będzie? – prychnąłeś poddenerwowany. – Ona jakoś nie myślała, że mi też może być przykro, jak się dowiem, że kręciła z kimś na boku, a do
mnie robiła słodkie oczka.
- Dalej ciężko mi
w to wszystko uwierzyć – westchnął, kręcąc głową i ruszył pod prysznic.
Przynajmniej sobie poszedł i miałeś chwilę spokoju od jego gadania na temat Majki.
Byłeś uparty, nawet bardzo. Dlatego nie chciałeś go słuchać, mimo że był Twoim
przyjacielem. Patrzył na tą sytuację obiektywniej, ale do Ciebie jego słowa nie
trafiały. Mógł na Ciebie nasłać też Olę, ale też nic by nie wskórała. Wolałeś żyć w swoich tezach, które sam stworzyłeś. Ale czy to jest dobra droga, panie
Bartman?
Jakoś udało Ci się przeprosić i udobruchać brata.
Stwierdził, że jego też za bardzo poniosło, a to że poszedł i się upił, to już
w ogóle było głupotą. Postanowiłaś wstawić się za nim u rodziców, ale póki co
chciałaś spędzić z nim miło dzień. Wybraliście się na miasto. Byliście w
galerii, kawiarni, na pizzy i przeszliście z buta chyba pół miasta. Mieliście
szczęście, że była ładna pogoda. Aż dziwne, że w listopadzie może być prawie 10
stopni i słońce. Wróciliście zmęczeni wieczorem do mieszkania. Cieszyłaś się,
że tak dobrze wam się rozmawiało. Dowiedziałaś się co u niego słychać, a on co
u Ciebie. Przyznałaś się mu, że odnowiłaś kontakt ze Zbyszkiem i Marek, tak jak
wszyscy, życzył Ci powodzenia w odzyskiwaniu Jego zaufania. On natomiast uznał,
że na miłość ma jeszcze czas i póki co żadnej dziewczyny nie ma na oku. Może to
i lepiej? Przez miłość się głównie cierpi. Lepiej żeby nie sprawdzał na sobie
jak boli złamane serce.
______________________
Strasznie mi smutno, że Naszym chłopakom nie uda się zdobyć medali IO. Poświęcili naprawdę dużo i przeszli najdłuższą drogę ze wszystkich drużyn, aby być w Rio. Już za to powinni mieć pewny półfinał... wolę nie myśleć, co teraz mają w głowach :/
Chłopaki, jesteśmy z Wami!
Pozdrawiam ;*
Chłopaki, jesteśmy z Wami!
Pozdrawiam ;*
Hejo :*
OdpowiedzUsuńRozdział spokojny i fajnie wiedzieć, że Zbyszek się o drobinkę zmartwił brakiem Mai. Mam nadzieję, że szybko porozmawiają, bo tą sytuację trzeba naprawić i wyjaśnić co nie co Bartmanowi :)
Nasi siatkarze na sto procent teraz (i wczoraj, widać było to po wywiadach jakie udzielili, głównie było to widać u Bartka) myślą, reagują emocjami. Trzeba dać im kilka dni by ogarnęli całe zajście na Igrzyskach i swoją grę. Ja jestem z nich dumna ! Dali z siebie wszystko, zostawili serducho na boisku, walczyli do końca :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział :* Dooma :).
świetny
OdpowiedzUsuńZbyszek martwi się o Maję i to dobry znak, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni, a on nadal tkwi w ślepym przekonaniu, że dziewczyna go zawiodła. Ciekawe kiedy i w jakich okolicznościach coś do niego dotrze.
OdpowiedzUsuńDobrze, że Majka pogodziła się z bratem i razem spędzili miło czas. Mam nadzieję, że młody zmądrzeje i w jego kontekście już nigdy nie padnie słowo narkotyki.
O siatkarzach chyba nie mam już nic więcej do dodania ponad to, co napisałam na blogu.
Pozdrawiam :*
Ja tam dalej nie wiem czy ufam Markowi. Nie zaskoczy mnie jeśli się okaze, że on jednak coś ćpie. Zbyszek jest uparty, ale jednocześnie martwi się o Majkę, to jest urocze. Karol i Ola chcą dobrze i wszyscy wiemy, że dobrze mu radzą, mowiąc, ze Zbychu powinien porozmawiać z Mają, lecz jednocześnie mogą wywołać odwrotny efekt. Wiem sama po sobie, ze gdy ktoś każe mi coś zrobić, to ja jakby na złość właśnie tego nie robię. Wydaje mi się, ze Zbychu też jest blisko tej granicy. Za niedługo on będzie miał wylane na Maję tylko po to, żeby zdenerwować Kłosa... A chyba nie o taki efekt chodzi.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział - http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com/ :)