środa, 10 sierpnia 2016

Rozdział 15

Wiedziałeś, że jeszcze tego samego dnia w Twoich drzwiach stanie Kłos. Nie pomyliłeś się. Niedługo po treningu przyszedł do Ciebie i od progu zaczął pytać, co Ci się stało.
 - Nic – mruknąłeś, usadawiając się na kanapie. Sięgnąłeś po pilot i zacząłeś bez celu przeskakiwać z kanału na kanał.
 - Nie denerwuj mnie, tylko powiedz co się stało. Nie gadałeś z Majką, prawda? Bo pytała się mnie dziś, co się z Tobą dzieje.
Nie odpowiedziałeś, tylko wciąż robiłeś tą samą czynność. Najchętniej nie chciałbyś usłyszeć już o szatynce, ale oczywiście było to nieuniknione. Środkowy w końcu się zdenerwował i wyrwał Ci pilota, wyłączając telewizor.
 - Co Ty odpierdalasz?! – warknąłeś, patrząc na przyjaciela.
 - Raczej co Ty odpierdalasz, stary – rzucił. – Czemu nie pogadałeś z tą Majką? Przecież odwieźliśmy Cię pod sam Jej blok.
 - Bo mnie znowu oszukała. Dałem się wkręcić, jak skończony idiota – wyrzuciłeś w końcu z siebie. Kłosa zatkało. Otworzył szerzej oczy i przez chwilę nic nie mówił.
 - Ale jak oszukała?
 - Zgadnij kto mi wczoraj otworzył drzwi. Jakiś pół nagi facet z bananem na ryju. Dodaj sobie dwa do dwóch i wychodzi, że kręci z kimś na boku, a mi oczy mydli cały czas.
 - A może jednak… - zaczął, ale mu przerwałeś. Wiedziałeś, ze pewnie znajdzie 100 różnych powodów żeby Ją wytłumaczyć. Zawsze Jej bronił, bo przecież w oczach wszystkich Majka była nieśmiałą i miłą kobietą, która muchy by nie skrzywdziła. Muchy może i nie, ale Zbigniewa Bartmana jak najbardziej. Mogłeś uznać, że opanowała to wręcz do perfekcji.
 - Nie ''może jednak'' , tylko taka jest prawda, Karol – powiedziałeś stanowczo. – Znowu się chce mną tylko zabawić. Nie wmawiaj mi, że to ktoś znajomy może chciał u niej przenocować , albo wpaść z wizytą, bo wiem co widziałem.
 - I tak uważam, że powinieneś o tym z Nią porozmawiać.
 - Nie zamierzam z Nią o tym rozmawiać, ani o niczym innym poza sprawami w klubie. Nic innego nas już nie będzie łączyć.
 - Przecież Ty Ją kochasz, Zbychu. Chcesz tak łatwo odpuścić? Nie dać Jej wytłumaczyć?
 - Chcę raz na zawsze zamknąć rozdział zatytułowany ‘Majka’ i zacząć na nowo żyć normalnie. W końcu miłość zniknie.
 - Sam nie wierzysz w to, co mówisz. Znam Cię trochę już.
 - Daj mi kurwa święty spokój. Koniec tego tematu.
Warknąłeś wkurzony i na nowo włączyłeś telewizor. Kłos został u Ciebie jeszcze chwilę, ale nie było za bardzo o czym gadać. Dalej byłeś zdenerwowany, a środkowy ewidentnie nie wiedział, co myśleć. Czułeś, że z jednej strony przyznaje Ci racje, ale nie chce się do tego przyznać. W końcu on się na Majce nie przejechał tak jak Ty, więc mógł sobie sądzić, że jest taka idealna jaką zgrywa. Ty byłeś w tym momencie zbyt zraniony żeby myśleć inaczej.

Czekałaś niecierpliwie na Marka. Dochodziła 20, a jego wciąż nie było. Denerwowałaś się coraz bardziej. Twój brat nie znał miasta. Miał iść tylko do kina i każdy możliwy film by się już przecież zdążył skończyć. Nie poinformował Cię, że zostanie na inny seans, czy gdzieś pójdzie. Poza tym co on miał tu do roboty sam? Chodziłaś niecierpliwie po mieszkaniu. Z nerwów aż zaczął Cię boleć brzuch. Wiedziałaś, że szykuje się zarówno poważna, jak i niezbyt przyjemna rozmowa.
W końcu usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi. Do środka wszedł wesoło Marek, nie świadomy tego, co go czeka i tego, że wiesz, co robił w Szczecinie do tej pory.
 - Cześć, siostra – zaczął, odwieszając kurtkę w przedpokoju. Ruszył w stronę kuchni.
 - Buty – mruknęłaś, zwracając mu uwagę.
 - Oho, chyba zły dzień w pracy – zaśmiał się i posłusznie ściągnął brudne obuwie.
 - Pracowity. Chyba należą mi się wyjaśnienia, nie sądzisz?
Spojrzał na Ciebie zdziwiony. Nie wiedział za bardzo o co Ci chodzi, więc postanowiłaś wyjaśnić, co już wiesz o jego nagłym wyjeździe.
 - Rozmawiałam z mamą.
Uśmiech od razu zszedł mu z twarzy, a mięśnie się napięły. Widać było gołym okiem, że zadowolony nie jest.
 - Sprawdzasz mnie? I co, szczęśliwa jesteś teraz jak się dowiedziałaś? – mruknął z wyrzutem.
 - Zadzwoniłam żeby ją tak w żartach opieprzyć, że mi nic nie powiedziała i wtedy wyszło, że rodzice od zmysłów odchodzą, gdzie Ty się podziewasz! Czy Ty zwariowałeś już całkiem?!
 - Wkurzyli mnie, to chciałem ochłonąć. Mają za swoje!
 - Ty się słyszysz w ogóle? – nie dowierzałaś własnym uszom. Nie poznawałaś Marka. – Narkotyki są poważną sprawą.
 - Ile razy mam powtarzać, że one nie są moje?! – warknął. W jego oczach widziałaś wściekłość.
 - Mi też będziesz wciskał tą bajeczkę? – skrzyżowałaś ręce na piersi i spojrzałaś na niego znacząco. Nie byłaś taka głupia żeby uwierzyć w tą historyjką. Jeśli myślał, że dasz się nabrać to był w błędzie.
 - Jezu, no dobra, to moje. Ale to tylko jedna działka i skoro była w moim pokoju, to logiczne, że jej nie tknąłem, co nie?
 - Skoro ją miałeś, to dowód, że zacząłeś się tym gównem interesować. Chcesz sobie w takim wieku życie już zmarnować?! Marek, ogarnij się, nie jesteś dzieckiem, a zachowujesz się gorzej, niż ono!
 - No tak, bo przecież ja zawsze wszystko robię źle, a Majeczka jak zwykle idealna – warknął. W jego oczach zobaczyłaś coś dziwnego. Żal? Nienawiść? Nie wiedziałaś, ale nie było to przyjemne.
 - Tu nie chodzi o mnie, tylko o Ciebie. Nie rozumiesz, że jak raz w to wdepniesz, to ciężko będzie przestać? W domu, w szkole, wszędzie się w kółko wałkuje temat narkotyków. Jak możesz być tak nieodpowiedzialny?!
 - Nie rozumiesz, że jestem czysty?! Kupiłem z ciekawości, ale nawet nie tknąłem. Czemu nikt mi do cholery nie wierzy?!
 - Bo zauważ, że to wygląda…
 - Jak wygląda?! – warknął. – Rodzice znaleźli jedną działkę i od razu mnie skreślili. Ty robisz to samo. Dopowiedzieliście sobie sami, że jestem jakimś ćpunem. Niestety muszę was rozczarować, bo nie biorę tego gówna.
Patrzył na Ciebie z wielkim żalem w oczach. Powoli zaczynało Ci się robić głupio, że tak łatwo go osądziłaś. Może rzeczywiście powinnaś to inaczej załatwić? Wysłuchać, porozmawiać, a dopiero potem wyciągać wnioski. Jak zwykle zrobiłaś wszystko na odwrót. Myślałaś, co by w tej sytuacji powiedzieć, ale Marek Cię ubiegł i zaczął się ubierać. Spojrzałaś na niego zaskoczona.
 - Co Ty robisz? Gdzie idziesz? – spytałaś.
 - Gdzieś – mruknął. Narzucił kurtkę i wyszedł, trzaskając drzwiami. Szybko pobiegłaś za bratem i wyszłaś na klatkę.
 - Marek, nie wygłupiaj się! Nie znasz miasta! – krzyczałaś za nim, ale szatyn szybko zbiegał schodami w dół, ignorując Twoje krzyki. Zrezygnowana wróciłaś po chwili do mieszkania. Oparłaś się plecami o drzwi i zsunęłaś się do pozycji siedzącej. Schowałaś twarz w dłonie. Popłakałaś się z bezsilności. Brawo Dębiec, wszystko potrafisz zniszczyć, jak nie miłość, to relacje z bratem.Bliżej dna się już chyba nie da być.


______________________


Wiem, zawaliłam znów. Wybaczcie. Ostatnio rzadko bywam w blogowym świecie i zastanawiam się czy po 3 latach nie jest już pora abym stąd zniknęła. Muszę dokończyć tą historię, ale kompletnie brak mi weny :/
Teraz i tak wszyscy myślami jesteśmy w Rio de Janeiro, gdzie nasi siatkarze walczą o medal Igrzysk. Trzymam kciuki żeby po 40 latach powtórzyli sukces! Bo skoro z MŚ się udało, to czemu teraz by nie miało? Jak na nich patrzę to widzę drużynę, na których szyjach mogą zawisnąć te jakże cenne krążki <3
Pozdrawiam ;*

6 komentarzy:

  1. Zbyszek powinien z nią porozmawiać, ale on unosi się honorem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze? Zawalilas, najpierw była matura potem wakacje. Jeśli nie masz weny to może lepiej skończyć pisać. Piszesz fajnie nie mówię że nie ale czasami czeka się dość długo a potem dostaje się krótki rozdział. Zawiesilas poprzedniego bloga bo nie miałaś pomysłu ok może się tak zdarzyć po czym napisałaś tego i coś też nie wypaliło

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach ten Zbychu... Ciągle popełnia te same błędy i jest tak samo uparty. Przed Mają cięzka przeprawa, bo trudno wytłumaczyć cokolwiek komuś, kto widzi świat w systemie zero-jedynkowym. Czarne albo białe, bez kolorów pośrednich. Mam nadzieję, że Kłosowi uda się jakoś przemówić mu do rozumu. Jeśli zaś chodzi o Marka, to sama nie wiem czy wierzyć w jego wyjaśnienia czy nie. Być może nie ma nic na sumieniu, ale może też po prostu potrafi dobrze kłamać...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, hej, tylko ja mogę nazywać Zbycha Zbychem, niech mi się tu Kłos mnie wciska!
    Nie wiem jak ocenić Marka. Z jednej strony mu wierzę, ale z drugiej co za człowiek kupuje Narkotyki z ciekawości i nie zamierza ich spożyć? No bez jaj. Trudno uwierzyć, że on je kupił w ramach adrenaliny wydzielanej przez spotkanie ze światkiem przestępczym, albo dlatego, że nie miał jak spożytkować pieniondzorów.
    Co do Zbycha, to trudno się mu dziwić, że nie chce z Mają rozmawiać. Może Karol wziąłby sprawy w swoje ręce i sam do dziewczyny zagadał? Bo naprawdę obawiam się że bez jakiejś interwencji z góry to oni się nigdy nie dogadają...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde nooo .... Zbychu i ta jego duma....
    mam nadzieje, że Marek nie zrobi nic głupiego.
    Pozdrawiam i weny życzę :*:*
    Zapraszam na moje blogi ♥
    Toś♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo :*
    Ja mam jakąś sklerozę ! Byłam pewna, że tutaj jest mój komentarz !
    Zbysław zostaw daleko swoje ego i wracaj szybciutko do Mai, bo teraz ciebie durniu potrzebuje !
    Mam nadzieję, że Majeczka nie będzie cierpiała i przez jednego i drugiego ! Niech się jej brat ogarnie, bo siostrę do zawału doprowadzi !

    A teraz infoooooo :D!
    Serdecznie zapraszam na nowy 64 rozdział u Dominiki i Zbyszka :)
    Po długiej wakacyjnej przerwie i przemyśleniu kilku spraw związanych z blogowaniem wracam !
    Mam nadzieję, że się spodoba :)
    Pozdrawiam Dooma :).
    http://ty-i-ja-i-siatkowka-do-konca-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń