Rano wstałaś punktualnie o 6. Nie byłaś zbytnio wyspana,
ale jak mus, to mus. Wstać musiałaś. Robiłaś wszystko bardzo cicho żeby nie
obudzić swojego gościa. Marek miał jednak tak twardy sen, że nawet gdybyś
zaczęła robić remont, to by się nie obudził. Na szybko wyprasowałaś bluzkę
(link), którą ubrałaś do jasnych jeansów i botków (link). Wrzuciłaś kluczyki i
telefon do torebki i ubierając kurtkę, wyszłaś z mieszkania. Nie chciałaś, żeby
argentyński przyjmujący na Ciebie czekał. Przybyłaś do miejsca pracy
punktualnie. Ponad pół godziny poświęciłaś siatkarzowi. Cieszyło Cię, że nie
odczuwa już takiego bólu, jak jakiś czas temu. Oznaczało to, że Twoja praca nie
idzie na marne. Odczuwałaś satysfakcje z wykonywanej pracy. Odkąd dowiedziałaś
się, czym jest fizjoterapia to wiedziałaś, że chcesz iść w tym kierunku.
Męczyłaś się 3 lata na profilu z rozszerzoną biologią w liceum, tylko po to
żeby dobrze zdać rozszerzona maturę i dostać się na wymarzone studia. Jako, że
interesowałaś się bardzo siatkówką, to chciałaś być fizjoterapeutką własnie w
jakimś klubie siatkarskim. Jednak parę lat temu pozostawało to dla Ciebie w
strefie marzeń. Nie sądziłaś, że zostaniesz tak doceniona i otrzymasz staż u
Mistrzów Polski na Podkarpaciu. Oznaczało to wyjazd na drugi koniec Polski, ale
byłaś zdeterminowana by spełnić marzenie. Byłaś dobra w tym, co robiłaś. Było
to chyba jedyną rzeczą, z której byłaś w swoim życiu tak zadowolona.
Przynajmniej tyle udało Ci się osiągnąć. Sfera osobista to niestety pasmo
porażek.
Po treningu jak zwykle ustawiła Ci się niemała kolejeczka
przed drzwiami. Poświęcałaś każdemu chwilę czasu by rozmasować ich obolałe
mięśnie, czy wykonać drobne zabiegi. Kiedy zielonooki atakujący wszedł do
Twojego małego królestwa w Energii, to Twoje serce jak zwykle zaczęło bić w
przyspieszonym rytmie. Zbyszek jednak nie wyglądał za dobrze. Miałaś wrażenie,
że nie spał pół nocy, bo przypominał chodzącego trupa.
- Hej –
przywitałaś się z Nim promiennym uśmiechem. Siatkarz natomiast posłał Ci dziwne
spojrzenie. Aż poczułaś chłód, który nagle zaczął bić z Jego tęczówek. Czyżby
nie poszło mu na treningu, że miał taki zły humor?
- Cześć – mruknął
oschle. – Plecy mi napierdalają.
Położył się na kozetce, wcześniej ściągając koszulkę.
Zdziwiona Jego tonem przez chwilę nie umiałaś się ruszyć. Szybko się jednak
otrząsnęłaś i podeszłaś do Niego.
- Zobaczę, co da
się z tym zrobić – przyznałaś i przystąpiłaś do masażu. Pod wpływem Twojego
dotyku Jego ciało się dziwnie napięło. Czułaś to. Nie mogłaś pojąć co mu się
stało. Po chwili skończyłaś i spytałaś, czy teraz już jest lepiej.
- Powiedzmy –
mruknął i wstał. Założył koszulkę i dukając krótkie ‘pa’ opuścił gabinet. Nie
wiedziałaś, co o tym myśleć. Nie miałaś też na to czasu, bo zaraz przyszedł
Kłos, którym musiałaś się zająć. Gdy miał wychodzić, to postanowiłaś go zapytać
o zachowanie Bartmana.
- Nie wiesz, czemu
Zibi jest taki dziwny? – zapytałaś.
- Sam chciałbym to
wiedzieć – wzruszył ramionami. – Trzymaj się, Majka.
Uśmiechnęłaś się delikatnie na pożegnanie. Teraz już nie
miałaś żadnego pomysłu. Skoro nawet Karol nie wiedział, o co chodziło
Zbyszkowi, to mogło to być coś poważnego. Albo Zbyszek po prostu wstał lewą
nogą. Teorii mogło być pełno, a prawda tylko jedna. Chciałaś się dowiedzieć,
ale uznałaś, że nie powinnaś się Mu narzucać. Jak będzie chciał, to sam opowie.
Mimo to, martwiłaś się dalej.
W drodze powrotnej do mieszkania dostałaś wiadomość od
brata, że trochę mu się zaczęło nudzić, więc skoczył do kina. Dodał żebyś się
nie martwiła, bo ma aplikację, dzięki której łatwo trafi i się nie zgubi.
Miałaś nadzieję, że tak właśnie będzie. Nie chciałaś żeby się zgubił. Bełchatów
nie był taki mały, jaki się wydawał. Wstąpiłaś do Tesco, aby zrobić zakupy, bo
Twoja lodówka nie była zbyt dobrze zaopatrzona, a miałaś jednak gościa na jakiś
czas. W sumie dotarło do Ciebie, że nawet nie wiesz, ile Twój brat chce u
Ciebie zostać. To przypomniało Ci również o telefonie do rodzicielki. Postanowiłaś
do niej zadzwonić zaraz po powrocie i wypakowaniu zakupów. Wtaszczyłaś jakoś
ciężkie torby na swoje piętro i położyłaś je na stole w kuchni. Zajęły one cały
blat, bo trochę tego nakupiłaś. Poza żywnością kupiłaś też jakieś środki
czystości, które Ci się kończyły, a skoro już byłaś na większych zakupach, to
skorzystałaś z okazji. Wypakowałaś wszystko i poszłaś do salonu. Skrzywiłaś
się, widząc, że i tu Marek po sobie nie posprzątał. Na stoliku stała otwarta
butelka Tymbarku jabłkowo-brzoskwiniowego, pusty talerz z okruszkami po
kanapkach i puste opakowanie po ciastkach. Posprzątałaś to i pościeliłaś
tymczasowe miejsce spania brata. Usiadłaś zmęczona na kanapie i wyciągnęłaś
komórkę z kieszeni. Wybrałaś w kontaktach numer do swojej mamy. Odebrała po
kilku sygnałach. Już na wstępie po jej głosie wyczułaś, że coś jest nie w
porządku.
- Fajna
niespodzianka, ale mogliście mi powiedzieć – powiedziałaś, nie pytając póki co
o humor rodzicielki.
- Jaka
niespodzianka? – zapytała zdziwiona, co zbiło Cię z tropu.
- No Marek do mnie
wczoraj wieczorem przyjechał – wyjaśniłaś.
- Jest u Ciebie?!
Jezu, jaka ulga!
- Zaraz, zaraz. To
Ty nic nie wiesz? – otworzyłaś szerzej oczy. Byłaś bardzo zdziwiona.
- Nie wiem. Nic o
nim nie wiem. Ten chłopak mnie do grobu wpędzi. To co on ostatnio wyprawia, to
przychodzi ludzkie pojęcie – czułaś w Jej głosie żal. Teraz miałaś już pewność,
że Marek znowu coś wykombinował i zaczęłaś się bać, co tym razem to było.
Wiedziałaś, że jego wizyta nie była z tęsknoty za Tobą.
- Czemu Ty mi nic
nie mówiłaś, że są jakieś kłopoty z nim? – spytałaś z wyrzutem.
- Nie chciałam Cię
martwić. Ale cały jest u Ciebie, prawda?
- Cały, cały.
Tylko wcisnął mi kit, że przyjechał z tęsknoty i Ty o tym oczywiście wiesz, a
tu się jednak okazuje co innego.
- Wczoraj znowu
się trochę posprzeczaliśmy z nim z ojcem i krzyknął, że on z nami nie zamierza
dłużej mieszkać. Spakował jakieś rzeczy do plecaka i wyszedł. Od zmysłów
odchodziliśmy.
- To czemu do mnie
nie zadzwoniłaś od razu?
- Nie pomyślałam,
że mógłby pojechać aż do Bełchatowa. Sądziłam, że raczej u jakiegoś kolegi się
zatrzyma.
- A wyjaśnisz mi,
o co ta kłótnia była i co on w ogóle robi ostatnio, że tak się przejmujesz?
- Bo jakieś 2
tygodnie temu nagle wybuchł na mnie, że mu w pokoju posprzątałam. Ja po prostu
nie mogłam patrzeć na ten jego bałagan, a on taki krzyk. No to tata od razu
uznał, że to podejrzane i mu pogrzebał w pokoju, choć mu mówiłam, że zwariował.
No i to co znalazł, to po prostu… myślałam, że zawału dostanę.
- Co znalazł? –
spytałaś z lekkim strachem.
- Torebeczkę z
białym proszkiem. Nie trudno się domyślić, co to.
W tym momencie wbiło Cię w oparcie kanapy. Marek i
narkotyki? Nie mogłaś w to uwierzyć. Od zawsze był łobuzem i co chwilę wpadał w
jakieś kłopoty, ale czegoś takiego się po nim nie spodziewałaś. Miałaś
wrażenie, że Twój brat postradał rozum.
- Jak to
wytłumaczył? – zapytałam po chwili.
- Najpierw zrobił
awanturę, że grzebiemy mu w pokoju, a potem zaczął tłumaczyć, że to nie jego,
ale kolega go poprosił o przechowanie, bo ma problemy z tego powodu w domu. Nie
uwierzyliśmy.
- Nie dziwię się –
westchnęłaś. – W co on się wpakował.
- Majuś, ja już
nie wiem co robić – przyznała płaczliwym głosem. – Przecież on sobie przez to
życie zniszczy!
- Mamo, ja nie
wiem co powiedzieć – wydukałaś w szoku. – Wzięłam sobie dzień wolnego, bo
więcej się nie dało teraz i postaram się mu przemówić do rozumu.
- Nie wiem, czy to
coś da – westchnęła zrezygnowana. – On ostatnio zachowuje się jak nie on.
- Pewnie przez
prochy. Cholera, czemu on sięgnął po to gówno?!
- Mnie się pytasz?
Codziennie pytam taty, gdzie zrobiliśmy błąd. Przecież zawsze Wam mówiliśmy, że
wszelkie takie używki, to zło i jeśli ktoś by Wam proponował, to macie
odmawiać.
- Wiem, mamuś,
wiem. Boję się, że może on miał jakieś problemy i dlatego sięgnął.
- On ma dopiero 19
lat. Jest za młody żeby sobie już życie niszczyć w taki sposób.
- Postaram się mu
przemówić do rozumu. Ale póki co dajcie mi zadziałać samej. Pewnie tata będzie
chciał przyjechać jak się dowie, więc powstrzymaj go, bo się jeszcze Marek
wkurzy. Znasz ich.
- Dobrze. Będę
trzymać kciuki żeby choć Tobie się udało, bo nam już ręce opadły. Do tego
martwię się, że przez to tata sobie zaszkodzi…
- Co? Jak to? –
przestraszyłam się.
- Martwię się o
niego, bo ostatnio się źle czuje. Raz na jakiś czas odczuwa ból w klatce
piersiowej, a wiesz, że on ma chore serce.
- Bierze leki
regularnie, prawda?
- Pilnuję go i
wysyłam do kardiologa, ale się denerwuje na mnie, ze wymyślam. A przecież ja
mam oczy i widzę, że się gorzej czuje!
- Mamo, ja kończę.
Zadzwonię jutro. Trzymajcie się i ucałuj tatę – pożegnałaś się i rozłączyłaś
szybko. Nie dałaś rady dłużej ciągnąć tej rozmowy. Schowałaś twarz w dłonie,
opierając łokcie na kolanach. Co chwilę coś spadało na Twoją głowę. Nie dość,
że Twój młodszy brat zaczął ćpać, to jeszcze Twój kochany tata gorzej się czuł.
Jego serce było genetycznie obciążone, bo Twoi dziadkowie chorowali na nie, a
babcia nawet zmarła na skutek zawału. Bałaś się o Niego. Nie chciałaś stracić
ojca przez głupotę swojego brata. Co mu strzeliło do głowy? Byłaś załamana i
bezsilna. Co chwilę coś złego się działo w Twoim życiu, ale teraz to jest tego
stanowczo za dużo na raz.
____________________
Uwielbiam komplikować sytuację, wiem, ale myślę że teraz przynajmniej to opowiadanie robi się ciekawsze ;) Wybaczcie za tak długą nieobecność, ale najpierw sesja, potem wyskoczył mi wyjazd jak i mecze w Krakowie i po prostu nie miałam głowy. Laptopa bardzo rzadko uzywałam w ciągu ostatniego miesiąca. Nadrobię zaległości u Was i mam nadzieję, że nie jesteście bardzo źli na mnie :/
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*